PGNiG Superliga. To się nie miało prawa wydarzyć. Bardzo duży awans MMTS-u Kwidzyn

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: drużyna MMTS-u Kwidzyn
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: drużyna MMTS-u Kwidzyn

MMTS Kwidzyn poszedł za ciosem. Podopieczni Bartłomieja Jaszki przełamali niemoc meczem z Gwardią Opole. Teraz wygrali po raz trzeci z rzędu w PGNiG Superlidze. Pokonali Energę MKS Kalisz 22:21, ale bardzo w niecodziennych okolicznościach.

Cuda w sporcie się zdarzają. To wie każdy, kto choć raz zetknął się z którąkolwiek dyscypliną. Do takiego też doszło w Kwidzynie. MMTS po dwóch wygranych z rzędu marzył o trzecim triumfie, który wywindowałby drużynę wysoko w tabeli. Ostatecznie tego dokonał, ale dosłownie rzutem na taśmę.

Zacznijmy jednak od tego, że gospodarze weszli w ten mecz po prostu źle. Słabo wyglądała zarówno formacja obronna, jak i ta, która miała zdobywać bramki. Wystarczy sięgnąć po pierwsze lepsze przykłady: szybki rzut karny (akurat niewykorzystany przez Mateusza Góralskiego), a po chwili "dwójka" dla Damiana Przytuły. Kaliszanie szli jak po swoje. Mieli w swoich szeregach bardzo aktywnego tego dnia Marka Szperę (choć po końcowej syrenie jego skuteczność sięgnęła poziomu 50 procent). Mogło być zdecydowanie lepiej.

Miejscowi zeszli do szatni ze stratą 3 bramek. Niby nie dużo, ale zawsze była to jakaś zaliczka gości. Lepiej przerwę wykorzystała ekipa Bartłomieja Jaszki, ale udowodniła to dopiero między 51. a 60. minutą tej rywalizacji. Jeszcze wtedy tablica świetlna wskazywała stan 17:21. Problemy MKS-u zaczęły się właściwie od posadzenia na ławce kar Roberta Kamyszka. Trzeba przy tym dodać, że zawodnicy siódemki z województwa wielkopolskiego "odpoczywali" w ten sposób łącznie ponad 1/4 spotkania.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką

Zostali za to dość mocno skarceni. Gdy ten sam los spotkał Szperę (był w tym momencie zagrożony czerwoną kartką z gradacji kar), rywale poczuli przysłowiową krew. Choć do pełni szczęścia wiele jeszcze im brakowało. Energę MKS dopadła jednak wyjątkowa niemoc. Raz po raz kapitalnymi interwencjami popisywał się Bartosz Dudek. Bramkarz MMTS-u zanotował w sumie 48 proc. skutecznych interwencji. Godne pochwały.

Gospodarze mozolnie odrabiali straty aż w końcu doprowadzili do wyrównania. Kontrę na remis po 21 zakończył Jakub Szyszko. Skrzydłowy z Kwidzyna 18 lutego skończył zaledwie 19 lat. W tak ważnym momencie zachował nerwy na wodzy. Kiedy do końca zostało 30 sekund, a wynik na tablicy ani drgnął, inicjatywę przejęli trenerzy. Najpierw o rozmowę poprosił Tomasz Strząbała. Celu nie osiągnął.

Wydawało się, że i Jaszka niewiele zdziała. Wszak 6 sekund, bo tyle zostało do syreny kończącej te zawody, to bardzo mało. Ale tym razem wystarczyło. Akcja, o ile tak można powiedzieć, trwała 1/3 tego - 2 sekundy. Rzucał Przytuła. Trafił. Po chwili utonął w rękach szczęśliwych kolegów z zespołu. MMTS wygrywając trzecie spotkanie z rzędu wskoczył już na 9. lokatę w tabeli.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 12 kolejka:

MMTS Kwidzyn - Energa MKS Kalisz 22:21 (10:13)
MMTS:

Dudek, Matlęga - Orzechowski 2, Kryński, Krieger, Peret 2, Zieniewicz 1, Kutyła (0/1), Biegaj, Ossowski 3, Potoczny 4, Nastaj 2, Szyszko 2 (1/1), Landzwojczak, Przytuła 6.
Karne:
1/2.
Kary:
4 min. (Landzwojczak, Przytuła - 2 min.).

Energa MKS: Krekora, Zakreta - Krępa 1, Kamyszek, Kacper Adamski 3, Kus 4, Misiejuk, Góralski 3 (0/1), Szpera 6 (2/2), K. Pilitowski, M. Pilitowski 2, Makowiejew 2, Kamil Adamski.
Karne:
2/3.
Kary:
16 min. (Kamyszek, Kus, Misiejuk, Szpera - 4 min.).

Sędziowie: Mroczkowski (Sierpc), Patyk (Warszawa).
Widzów:
bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Polki ogromnie blisko od wyeliminowania z mistrzostw mocnej Rumunii
--> Nafciarze rozbili w Gdańsku Torus Wybrzeże

Źródło artykułu: