Dla Serbów to historyczny dzień, pokonali Francuzów po raz pierwszy od 20 lat, i to w debiucie nowego selekcjonera Hiszpana Toniego Gerony. Jakby tego mało, to jeszcze kadra zagrała bez wielu podstawowych zawodników, w tym Petara Nenadicia.
Rewelacyjne zawody w bramce rozgrywał Dejan Milosavljev, na środku świetnie wyglądał Lazar Kukić, współpracujący z kołowym Mijajlo Marseniciem. Na drugim biegunie Francuzi, którzy po roku przerwy wrócili do gry.
Trójkolorowi mają jeszcze w pamięci klęskę w fazie grupowej ME 2020, kiedy pożegnali się z rywalizacją już ma wstępnym etapie. Stanowisko stracił trener Didier Dinart, ale Guillaume Gille na razie nie wywarł korzystnego wpływu na zespół. Zawiodły gwiazdy, na czele z głównymi strzelbami Diką Memem i Nedimem Remilim.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjny
O ile Francuzi zagrali w składzie zbliżonym do optymalnego, to Norwegowie przyjechali do Mińska z drugim garniturem. Brakowało m.in. Sandera Sagosena i Haralda Reinkinda, świeżo upieczonych triumfatorów Ligi Mistrzów. Białorusini mieli kim straszyć z przodu, Władisław Kulesz rzucił sześć bramek, Artsiom Karalek trafił trzy razy. W rewanżu z kolei Norwegowie powinni zdobyć komplet oczek, bo trener Jurij Szewcow na tydzień przed MŚ 2021 wyśle do Skandynawii rezerwowych.
Serbia - Francja 27:24 (14:11)
Najwięcej bramek: dla Serbii - Mijajlo Marsenic, Lazar Kukic - po 6, Petar Djordjic 4, dla Francji - Kentin Mahe 6, Luc Abalo 4
Białoruś - Norwegia 33:25 (17:10)
Najwięcej bramek: dla Białorusi - Władisław Kulesz 6, Mikita Waliupow 5; dla Norwegii - Sebastian Barthold 7, Christoffer Rambo 5
ZOBACZ:
Gracz Łomży Vive groźny dla Polaków
Rewelacyjna forma Zagłębia Lubin