Wydawało się, że już gorzej być nie może i seria meczów bez triumfu mistrzyń Polski w rozgrywkach PGNiG Superligi Kobiet dobiegnie końca. Okazało się jednak, że lubelscy fani na zwycięstwo MKS-u Perły muszą jeszcze poczekać. Ekipa Kima Rasmussena przegrała z zespołem z Dolnego Śląska i spadła już na 3. lokatę.
Takiej serii meczów bez zdobyczy punktowej na Lubelszczyźnie nie pamiętają. Podobnej sytuacji nie było nawet w okresie, kiedy drużynę prowadził trener Neven Hrupec. MKS zajął wówczas jedno z najgorszych miejsc w swojej historii bo 4. W grupie mistrzowskiej uległ wtedy Zagłębiu w Lubinie 23:30, potem przegrał u siebie 25:27 z ówczesnym Vistalem Gdynia i na koniec sezonu tylko zremisował w Elblągu ze Startem po 26. Teraz przegrał już trzecie starcie z rzędu nie zdobywając żadnego "oczka".
Wbrew jednak wszelkim pozorom gospodynie zaczęły całkiem nieźle. Jeśli bowiem w przeciągu nieco ponad 8 minut traci się tylko 3 bramki, a samemu dokłada 6, to w dalszą część rywalizacji wchodzi się z optymizmem. Wiary nie traciły jednak także kobierzyczanki, które dość dobrze rozpracowały zespół Perły. Przyjezdne starały się rozciągać grę do skrzydeł. Kiedy trzeba było, pomocna okazywała się choćby Zorica Despodovska. To tak oczywiście w dużym skrócie.
Niepokój Rasmussena wzbudziła jednak sytuacja, kiedy jego podopieczne przestały sobie radzić w ataku narażając się przy tym na kontry. Od stanu 10:8 zrobiło się 10:13, a wynik nie drgnął przez kolejne 8 minut. Wtedy na parkiecie kluczową rolę odgrywała m.in. Natalia Janas. Ostatecznie lublinianki zdołały opanować sytuację na tyle, by do szatni zejść przy remisie po 14.
Wydawało się, że mistrzynie kraju po zmianie stron wejdą na właściwie tory. Tym bardziej, że przez blisko 60 sekund miały na parkiecie aż o 2 szczypiornistki więcej. Tej przewagi nie wykorzystały. Wręcz przeciwnie, gdy upłynęły już kary dla Małgorzaty Buklarewicz oraz Pauliny Ilnickiej, przyjezdne znowu zaczęły zadawać cios za ciosem. Grę zespołu Edyty Majdzińskiej naprawdę dobrze się oglądało. Skuteczność po stronie ich przeciwniczek wołała za to o pomstę do nieba.
Słowa uznania dla gospodyń za walkę do końca. Choć o wiarę było trudno. W 58. minucie na tablicy widniał stan 23:26. Pomimo tego Magda Balsam wespół z Natalią Nosek dały upragniony remis. Ostatnie słowo i to w dosłownym tego słowa znaczeniu należało jednak do kobierzyczanek. Równo z końcową syreną trafiła Andjela Ivanović. Trzecia porażka MKS-u Perły z rzędu i czwarta w całym sezonie stała się jej smutnym faktem. Lubliniankom do lidera brakuje już 7 punktów, a do KPR-u 5.
PGNiG Superliga Kobiet, 10. kolejka:
MKS Perła Lublin - KPR Gminy Kobierzyce 26:27 (14:14)
MKS Perła: Razum, Gawlik - Balsam 5, Malović 1, Szarawaga 4, Więckowska, Gęga 4 (1/1), Tatar 1, Nocuń 1, Anastacio, Nosek 6, Gadzina, Rosiak 4.
Karne: 1/1.
Kary: 16 min. (Szarawaga, Nosek, Gadzina, Rosiak - 2 min.).
KPR: Kowalczyk, Zima - Jakubowska 6, Kucharska, Mokrzka, Ilnicka, Tomczyk, Buklarewicz 1, Janas 5, Wiertelak 3, Ważna 5, Ivanović 2, Koprowska 1 (1/1), Despodowska 4, Wicik.
Karne: 1/1.
Kary: 12 min. (Buklarewicz - 4 min., Kucharska, Ilnicka, Janas, Ważna - 2 min.).
Sędziowie: Dąbrowski, Staniek (obaj z Kielc).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> MŚ jednak bez Kamila Syprzaka
--> Premierowy triumf Egipcjan na własnej ziemi
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sexy prezenterka TV wraca na boisko!