MŚ 2021. Czy mogliśmy wymagać więcej? Artur Siódmiak analizuje stan kadry i polskiej piłki ręcznej

PAP/EPA / Khaled Elfiqi / Na zdjęciu: Michał Olejniczak
PAP/EPA / Khaled Elfiqi / Na zdjęciu: Michał Olejniczak

Reprezentacja Polski po porażce z Węgrami straciła szanse na ćwierćfinał mistrzostw świata. Artur Siódmiak przeanalizował, czy mimo wszystko ten turniej był pożyteczny dla drużyny oraz jakie są nadzieje, a jakie problemy krajowej piłki ręcznej.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy kibice reprezentacji mogli wymagać od tej drużyny czegoś więcej niż zrobiła na tych mistrzostwach?

Artur Siódmiak, wielokrotny reprezentant Polski w piłce ręcznej, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata: Patrząc od strony życzeniowej mogliśmy chcieć awansować do ćwierćfinału i szansa rzeczywiście była, jednak ta drużyna cały czas się buduje. W sobotę zagrała słabsze spotkanie, Węgrzy byli lepsi w różnych aspektach zaczynając od bramki, kończąc na ataku. My mieliśmy problem z dużą liczbą błędów, szczególnie w I połowie. Węgrzy zdobywali łatwe bramki, my nie mogliśmy się przebić. Świetnie wyglądała też ich współpraca z obrotowym. Druga połowa była lepsza, a czy mogliśmy wymagać więcej? Realia są takie, że tego dnia byliśmy dużo słabsi, ale nie uważam że z Niemcami nie stoimy na straconej pozycji. Stawką tego meczu nie będzie ćwierćfinał, ale walczymy o miejsca 9-12 i warto tu zbierać doświadczenie.

Na którym miejscu klasyfikowałby pan reprezentację Polski jeśli chodzi o aktualną dyspozycję i potencjał?

Myślę, że właśnie są to miejsca 9-12. Awansowaliśmy do kolejnej rundy i wiele osób było optymistami, ja również. Przy dużej dozie szczęścia, gdybyśmy zagrali dwa dobre mecze, była szansa na ósemkę. Przegraliśmy, ale ujmy to nie przynosi, bo druga połowa wyglądała lepiej w naszym wykonaniu. Węgry to reprezentacja będąca w fazie budowy, ale to bardziej przetarty i ograny zespół na tym poziomie.

ZOBACZ WIDEO: To dlatego Jerzy Brzęczek został zwolniony. "Według Bońka tego typu sytuacja była nie do przyjęcia"

W kadrze Węgrów jest więcej zawodników pamiętających wcześniejsze mistrzostwa.

Dokładnie tak, dlatego trzeba się cieszyć z każdego dobrego meczu i nie ma co wymagać walki o medale. Każdy by chciał emocje i niespodzianki, teraz jej nie było - byliśmy sportowo słabsi. Węgrzy kontrolowali to spotkanie, grali aktywną obroną i zdobywali łatwe bramki. My do przerwy mieliśmy 10 niewymuszonych błędów, przestrzeliliśmy kilka "setek" czy karnego. Oni nas skontrowali i z tego wzięła się ich przewaga, my okazji do kontr po zbiórkach wielu nie mieliśmy.

Ale niezależnie już od meczu z Niemcami możemy ten turniej zaliczyć na plus?

Tak, trzeba teraz zagrać z Niemcami na luzie - nie mamy nic do stracenia, a możemy sprawić niespodziankę. Nie ma co wieszać psów na kimkolwiek, w sporcie tak to już jest.

Polska piłka ręczna przeszła przez ostatnie lata daleką drogę. W czasach Orłów Wenty motorem napędowym była kadra, a liga była bardzo słaba. Teraz proporcje się odwracają.

Tak, to prawda. W lidze dominują zespoły z Kielc i Płocka, ale kolejne - jak Górnik Zabrze czy Azoty Puławy również ogrywają w lidze zawodników, przychodzi coraz więcej szczypiornistów z zagranicy i liga mocno podwyższyła poziom. Jako reprezentacja jesteśmy jeszcze za słabi na walkę o wyższe cele, ale przed nami kolejne imprezy - mecz z Niemcami, walka o mistrzostwa Europy. Ta kadra przysporzy nam jeszcze trochę emocji.

Od jakiegoś czasu w reprezentacji gra młody Michał Olejniczak. Czy w Polsce mamy więcej takich zawodników, którzy jeszcze w młodym wieku będą mogli zasilić pierwszą kadrę?

Jest wielu młodych zawodników, w tej kadrze Ossowski czy Olejniczak. Szkolenie było krytykowane przez długi czas, a jednak powoli zaczyna przynosić efekty. Dużo pracuje się w klubach, a Patryk Rombel wszystko trzyma w ryzach. On wszystko analizuje, ma kontakt z trenerami klubowymi, prowadzi monitoring treningu i organizuje dodatkowe zajęcia. Ciężka praca w postaci systemowego organizowania procesu szkolenia przyniesie efekt.

Czy już za dwa lata na mistrzostwach świata w Polsce i Szwecji będzie można czegoś oczekiwać od tej reprezentacji?

Dajmy spokojnie popracować Patrykowi Rombelowi, są też w sztabie kadry Sławek Szmal i Bartek Jurecki. Ja bym zachował spokój i nie wybiegał w przyszłość. Dwa lata pracy to bardzo dużo, w międzyczasie musimy awansować na mistrzostwa Europy i też rozegrać ten turniej. Mam nadzieję, że sytuacja z koronawirusem pójdzie w zapomnienie i wszystko wróci do normalności. Ta kadra jest budowana głównie pod te mistrzostwa i to się dzieje.

Wspomniał pan o sztabie kadry. Obecnie obserwujemy trend, w którym praktycznie każdy z Orłów Wenty jest dalej w piłce ręcznej.

Tak i to bardzo cieszy. Wykorzystywanie doświadczenia boiskowego zawodników i wiedzy jest nieocenione. Może Patryk Rombel nie doszedł jako zawodnik do poziomu reprezentacyjnego, ale sprawdził się już jako trener, choćby w Zaporożu i ma ciekawą wizję. W sztabie są Bartek Jurecki, Sławek Szmal, jest grono trenerów ligowych, wśród których są Marcin Lijewski czy Rafał Kuptel. Każdy znalazł swoją niszę i wspomaga piłkę ręczną w różnych rolach. Ja skupiłem się na promocji piłki ręcznej i pracy z młodzieżą, Damian Wleklak jest menedżerem, kto inny działaczem czy drugim trenerem. Należy z tego korzystać, każdy z nas służy pomocą i Patryk Rombel to widzi. Wymieniamy się doświadczeniami i spostrzeżeniami, te sygnały docierają.

Patrząc na strukturę sztabów szkoleniowych, wiele drużyn ligowych ma trenera doświadczonego i względnie młodego.

Kilka lat temu było więcej starszych trenerów, ale piłka ręczna ewoluowała. Na przykład Rafał Kuptel pracuje już długo jako trener, a jest wciąż młody i się uczy. Zmiany na pozycjach trenerów musiały się dokonać. Wielu trenerów zrobiło kurs Master Coach. Ta zdobyta wiedza i doświadczenie procentują. Ważne, by korzystać z warsztatu starszych szkoleniowców i tych zaczynających pracę nie rzucać na głęboką wodę. Tak się u nas właśnie dzieje, pałeczka jest przejmowana powoli.

Czy plusem dla szkolenia i ogrywania młodzieży może być reforma I ligi, która ma mieć jedną grupę zamiast czterech? W tym momencie na tym szczeblu grają zespoły z miejsc 15-59 w kraju i siłą rzeczy trudno i równy poziom. To przepaść w stosunku do PGNiG Superligi i kluby te nie mają jak być gotowe na rywalizację w elicie.

Jak najbardziej, z punktu widzenia sportowego takie zaplecze jest jak najbardziej korzystne. Trudniej będzie w kontekście struktur i finansów klubów, bo wzrosną koszty. Złotego środka nie ma.

Przy jednej I lidze, wypożyczeni lub użyczeni zawodnicy z PGNiG Superligi będą mogły ogrywać mimo wszystko swoich zawodników na wyższym poziomie.

Pod tym względem jak najbardziej, bo poziom spotkań w I lidze będzie zupełnie inny i będzie to realne zaplecze, a nie klasa rozgrywkowa z bardzo zróżnicowanym poziomem jak obecnie. To może być duża szansa.

A jak wygląda obecnie podejście najmłodszych do piłki ręcznej? Dzieci chcą trenować tę dyscyplinę w "komputerowych" czasach?

Czasy są dziwne, ale jest zainteresowanie. Bardzo dużo zależy od tego kto prowadzi zajęcia i jak zaangażowany jest trener, bo on potrafi zintegrować środowisko. Jak na poziomie szkoły podstawowej tworzą się struktury, to dzieci się nie zniechęcają i chcą trenować. Największym czasem odpływu zawodników był zawsze okres bezpośrednio przed liceum. Ten problem nadal istnieje mimo że tworzą się klasy sportowe w liceach. Powinno być więcej ośrodków, by dać szanse zawodnikom w klubach. W tym czasie są duże dylematy u młodzieży czy postawić na sport czy na naukę, w którym iść kierunku.

Pan działa przede wszystkim na Pomorzu, którego przedstawiciele rokrocznie walczą o medale w mistrzostwach Polski, a w lidze juniorów starszych i młodszych swoje drużyny zgłosiły tak naprawdę po trzy kluby. To pokazuje, gdzie jest problem.

Dokładnie tak to wygląda, a jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Zawsze znajdą się ambitni ludzie, którzy jednak muszą być odpowiednio wynagradzani za swoją pracę. W klubach brakuje pieniędzy, wszystko jest ładowane w pierwszy zespół, a te mocniejsze kluby mają odpowiedni skauting, zbierając zawodników z regionu na etapie liceum. Chęci są, brakuje finansów, by mniejszy klub mógł utrzymywać kilka grup młodzieżowych. To są naczynia powiązane.

Czytaj także: 
Rombel: Zabrakło nam zimnej krwi
Siedem drużyn z szansą na ćwierćfinał, awansują cztery

Źródło artykułu: