Z zapartym tchem na wynik tego spotkania czekali nie tylko francuscy i portugalscy kibice, ale też (a może przede wszystkim) zawodnicy i fani reprezentacji Norwegii.
Skandynawowie wygrali swoje ostatnie starcie z Islandczykami, ale ich awans do najlepszej ósemki mistrzostw leżał w rękach rywali. (Czytaj TUTAJ). Zwycięstwo Trójkolorowych i remis premiowały do ćwierćfinału Francję i Norwegię. Portugalczycy też mogli uratować szczypiornistów Christiana Berge, pod warunkiem, że wygraliby różnicą co najmniej ośmiu bramek. Les Blues do takiej sytuacji dopuścić jednak nie mogli - wtedy oni musieliby się pożegnać z turniejem.
Francuzi w poprzednich pojedynkach męczyli się ze Szwajcarami, osłabionymi Islandczykami, a nawet debiutującymi na mistrzostwach świata - Algierczykami. Portugalczycy zdążyli udowodnić, że są dobrze przygotowani, potrafią grać szybko, kombinacyjnie, zaskakująco, a co najważniejsze skutecznie. Dlatego też wielu ekspertów przewidywało bardzo wyrównany mecz, a nawet stawiało zawodników z Półwyspu Iberyjskiego w roli faworytów.
ZOBACZ WIDEO: Branża fitness nie ma wyjścia. "Pomoc od rządu praktycznie nie istnieje"
Dobrą wiadomością dla Trójkolorowych było pojawienie się w składzie Timothey'ego N'guessana. Rozgrywający wrócił do gry po urazie przywodziciela - wrócił i już w pierwszej połowie meczu był jednym z najjaśniejszych punktów swojej drużyny. Nie dość, że otworzył wynik, to po chwili do spółki z Diką Memem wyprowadził Francję na prowadzenie 9:6.
W szeregach Portugalii wyróżniali się Miguel Martins i Andre Gomes ze swoimi imponującymi rzutami, ale Trójkolorowi postawili twardą obronę i cały czas starali się utrzymywać swoją przewagę.
W drugiej połowie różnica w doświadczeniu obu zespołów jeszcze bardziej rzucała się w oczy - Francuzi grali na luzie, a Portugalczycy kompletnie nie potrafili dotrzymać im kroku. Les Blues uruchomili kontrataki i na dziesięć minut przed końcową syreną odskoczyli na dziesięć trafień. Szczypiornistów z Półwyspu Iberyjskiego nie było już stać na żaden zryw i ostatecznie przegrali 23:32.
Portugalia - Francja 23:32 (12:16)
Portugalia: Quintana (10/38 - 26%), H. Gomes (1/4 - 25%) - Duarte, Iturriza 2, Ferraz, Martins 6, Moreira 1, Silva 1, Salina, Borges 2, Branquinho 3, Cavalcanti 3, Areia, A. Gomes 4, Magalhaes 1.
Karne: 0/0
Kary: 8 min.
Francja: Gerard (9/32 - 28%) - Remili 2, Legarde 3, Rochardson 3, Mem 5, Tournat 1, Mahe 1, N'Guessan 5, Abalo, Guigou 3, L. Karabatić, Fabregas 1, Descat 8, Dipanda, Porte
Karne: 2/3
Kary: 4 min.
Czytaj też:
Czy mogliśmy wymagać więcej? Artur Siódmiak analizuje stan kadry i polskiej piłki ręcznej