Po zawieszeniu Adriana Struzika w obowiązkach pierwszego szkoleniowca Młynów Stoisław funkcje tę objął Waldemar Szafulski (więcej o tym tutaj). Do zespołu wrócił od sezonu 2017/2018 (ale pracował jako asystent). Wcześniej sięgał z klubem po brązowy medal w mistrzostwach Polski oraz zdobył Puchar Polski (2008 rok). Na początek czekał go sprawdzian w Lublinie z MKS-em Perłą.
Pierwszy kwadrans nie wskazywał na to, by nowy-stary trener w tak krótkim czasie mógł odmienić fatalną ostatnio passę swojej drużyny. Jeśli bowiem jego podopieczne nie trafiały w takich stuprocentowych sytuacjach, jak rzut karny (Anna Mączka), czy kontra sam na sam (Lesia Smolich), trudno było o zatarcie złego wrażenia z poprzednich kolejek w PGNiG Superlidze Kobiet. W obu okazjach przyjezdnych kapitalnie spisała się Weronika Gawlik. Bramkarka nie zeszła z wysokiego poziomu już do końca pierwszej połowy.
Mistrzynie Polski tylko raz oddały rzut, który nie leciał w światło bramki. Zanotowały zaledwie 2 straty. Nic dziwnego, że w 21. minucie tej rywalizacji prowadziły już 11:6. Wyraźnie dominowały nad swoim przeciwnikiem. Trzeba jednak oddać, że słabsza postawa przyjezdnych wynikała z dużych braków kadrowych. Niedysponowane są choćby Paula Mazurek, Dominika Han czy Gabriela Urbaniak. A każda z nich to podstawowa szczypiornistka. Wynik do przerwy idealnie oddały statystyki: zaledwie 33 procent skuteczności w ataku Młynów, przy aż 68 gospodyń.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Karolina Owczarz pokazała się w sukni ślubnej. Na usta ciśnie się jedno słowo!
Po zmianie stron spotkanie zrobiło się bardziej rwane i chaotyczne. I jedne, i drugie częściej dopuszczały się prostych błędów. Jeśli któraś zawodniczka nie wykonała zbyt dużo kroków, to piłka po jej rzucie po prostu mijała słupek lub poprzeczkę. Pomocną dłoń wyciągały także bramkarki. Aleksandra Krebs i Gawlik w pewnym momencie prześcigały się w liczbie udanych interwencji. W efekcie tego wszystkiego dorobek drużyn zwiększył się odpowiednio o 3 i 2 bramki (po 15 minutach drugiej połowy).
Młynom Stoisław trudno było odmówić woli walki do samego końca. Impas trwał jednak zbyt długo. Koszalinianki bez trafienia pozostały łącznie aż 11 minut (20:11). Podopieczne Kima Rasmussena wyglądały na pewne swego. Momentami ich słabsza skuteczność nijak nie przekładała się na rezultat na tablicy świetlnej. Trudno jednak o indywidualne pochwały. Liczył się efekt końcowy i zdobycie kompletu punktów.
Wygrana gospodyń sprawiła, że tabela Superligi wyraźnie podzieliła się na pół. Pierwsze cztery zespoły powinny rozdzielić między sobą medale mistrzostw Polski.
PGNiG Superliga Kobiet, 12. kolejka:
MKS Perła Lublin - Młyny Stoisław Koszalin 24:18 (15:8)
MKS Perła: Gawlik, Wdowiak - Olek 1, Balsam 1, Malović 3, Szarawaga 1, Więckowska 1, Gęga 4 (2/2), Królikowska 2, Tatar, Nocuń 2, Anastacio, Nosek 2, Gadzina 3, Rosiak 4.
Karne: 2/2.
Kary: 6 min. (Więckowska, Gęga, Nocuń - 2 min.).
Młyny Stoisław: Filończuk, Krebs - Mączka 1 (0/1), Zagrajek 3, Haric 4, Wołownyk, Kowalik 1, Rycharska 4 (1/1), Nowicka, Smolich 5 (1/1), Borysławska, Andrijczuk, Somionka.
Karne: 2/3.
Kary: 2 min. (Nowicka).
Sędziowie: Chrzan, Janas.
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Blisko sensacji w Jarosławiu
--> Reprezentację Polski w piłce ręcznej czekają kolejne wielkie wyzwania