Podopieczne Bożeny Karkut straciły po raz ostatni punkty w Kobierzycach. Przegrały wówczas z tamtejszym KPR-em po rzutach karnych 1:4 (po końcowej syrenie był remis 18:18). Miało to miejsce 19 grudnia 2020 r. Od tamtej pory MKS Zagłębie kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Po meczu w Elblągu Miedziowe jeszcze wyśrubowały swój rekord.
Trzeba jednak oddać gospodyniom, że już od początku nie zamierzały tanio sprzedać skóry. O ile Start nie zawodził w ataku i całkiem nieźle spisywał się w defensywie, tak lider tabeli prezentował się zupełnie odwrotnie. W kilku sytuacjach gościom wyraźnie brakowało szczęścia, a zawodniczkom Andrzeja Niewrzawy dodawało jeszcze większej wiary w to, że mogą się pokusić o niespodziankę. Najtrudniej było zatrzymać Nikolę Szczepanik. Wszystkie jej 7 bramek, z jakimi zakończyła ten mecz, padły jeszcze przed przerwą.
Jako ciekawostkę należy dodać, że żadna drużyna przez 30 minut nie osiągnęła większej przewagi na 2 celne rzuty. Ostatecznie do szatni z większym uśmiechem na twarzach schodziły elblążanki. Jeszcze tylko gdyby miejscowe popełniły kilka błędów mniej w rozgrywaniu, mogłyby zbudować bardziej solidną zaliczkę niż tylko 16:14. Wszystko zmieniło się po rozpoczęciu drugiej części spotkania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał
Jeśli pierwszą bramkę Start zdobył dopiero w 48. minucie tej rywalizacji (po rzucie Joanny Wagi), to trudno się dziwić, że zwycięstwo stało się co najmniej mało realne, żeby nie powiedzieć niemożliwe. Kapitalny fragment zaliczyła wówczas Patrycja Świerżewska. Zaprezentowała 5 naprawdę ładnych rzutów i urosła do miana bohaterki. Bardzo dobrze, zresztą nie po raz pierwszy w tym sezonie, pokazała się także środkowa rozgrywająca, Patricia Machado Matieli.
Jak się jednak później okazało, emocje zaczęły dopiero rosnąć. Konia z rzędem temu, kto by wtedy przypuszczał, że elblążankom uda się doprowadzić do wyrównania. A jednak. 57. minuta, Milica Rancić, bramka i tablica świetlna wskazała już stan 24:24. Karkut aż dwukrotnie w tym czasie prosiła o przerwę. Pomogło. Zwycięstwo zapewniła jedna z najlepszych polskich szczypiornistek, Kinga Grzyb. W ostatniej próbie idealnie wykonała "siódemkę". 3 cenne punkty pojechały na Dolny Śląsk.
PGNiG Superliga Kobiet, 17. kolejka:
EKS Start Elbląg - MKS Zagłębie Lubin 26:28 (16:14)
Start: Kepesidou, Pająk - Chormańska 3, Świerczek 2, Waga 5, Bojcić 1, Gędłek, Szczepanik 7 (4/5), Pękala, Cygan, Agović 2, Szupyk 1, Stapurewicz 2, Rancić 3.
Karne: 4/5.
Kary: 10 min. (Choromańska, Gędłek, Szczepanik, Agović, Szupyk - 2 min.).
Zagłębie: Wąż, Maliczkiewicz - Grzyb 4 (1/1), Hartman 1, Górna 4, Drabik, Galińska, Zawistowska 2, Kochaniak 3, Machado Matieli 6, Świerżewska 7 (2/3), Milojević 1.
Karne: 3/4.
Kary: 10 min. (Zawistowska - 4 min., Grzyb, Galińska, Świerżewska - 2 min.).
Sędziowie: Młyński (Zwoleń), Puszkarski (Legionowo).
Widzów: bez udziału publiczności.
Czytaj także:
--> Łomża Vive mocna nawet bez liderów
--> Piotrcovia goni Perłę w walce o brąz