PGNiG Superliga. Torus Wybrzeże znów wygrało przegrany mecz. Dramat Sandra Spa Pogoni

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk

Torus Wybrzeże Gdańsk przegrywało z Sandra Spa Pogonią Szczecin już różnicą siedmiu bramek. W końcówce jednak gdańszczanie zaprezentowali się z doskonałej strony, wygrywając ostatecznie 29:27!

Od samego początku spotkania będąca w lepszej sytuacji w tabeli, mająca cztery punkty więcej od rywala Sandra Spa Pogoń Szczecin wyszła bardzo aktywną obroną, z którą nie mogli sobie poradzić gospodarze z Gdańska. Ekipa z województwa zachodniopomorskiego szybko wyszła na trzybramkowe prowadzenie.

Gdańszczanie usiłowali mozolnie odrabiać straty, jednak przychodziło im to z olbrzymim trudem, szczecinianie dużo łatwiej radzili sobie w ofensywie. Do tego dwaj gdańszczanie zostali posadzeni na ławkę kar i ze stanu 5:7, dzięki błyskowi doświadczonego Arkadiusza Bosego zrobiło się 5:10.

Dużym ożywieniem dla gdańszczan było wejście wracającego po kontuzji Leonardo Marcelo Comerlatto, który w krótkim czasie rzucił trzy bramki. To było jednak za mało na dobrze dysponowanych szczecinian - w 24. minucie gdańscy bramkarze zaliczyli dopiero drugą udaną interwencję w bramce, przy 6 udanych interwencjach Antona Terechowa, który zrobił różnicę. Do przerwy było 11:16 i sytuacja walczących o utrzymanie gdańszczan była nie do pozazdroszczenia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo Lindsey Vonn. Upadek jej nie złamał

Goście doskonale zaczęli drugą połowę, podwyższając przewagę do siedmiu bramek. Przez długi czas zawodnicy grali bramka za bramkę, w końcu jednak błędy zaczęli popełniać szczecinianie. Wykorzystał to przede wszystkim Kelian Janikowski, który w krótkim czasie rzucił trzy bramki, kończąc szybkie akcje. Przy stanie 18:22, Rafał Biały poprosił o czas widząc, że przewaga topnieje w zbyt szybkim tempie.

Na boisku zaczął rządzić chaos, co mimo wszystko było pozytywne dla utrzymującej w teorii bezpieczną, 4-5-bramkową przewagę drużynę gości. To jednak uśpiło szczecinian i w końcu Torus Wybrzeże "poczuło krew". Po tym, jak dwie bramki z rzędu rzucił Mateusz Wróbel, na 8 minut przed końcem było już tylko 22:25, a do tego wcześniej nieomylny Piotr Rybski w końcu pomylił się z karnego - jego rzut obronił Artur Chmieliński.

Sandra Spa Pogoń zaczęła popełniać katastrofalne błędy w ataku, a gdańszczanie byli w gazie! W końcu gdy z lewego skrzydła trafił Mateusz Jachlewski, na 5 minut przed końcem był remis 25:25! Wybrzeżu w ataku wychodziło praktycznie wszystko, a w bramce obudził się Chmieliński. W konsekwencji po bramce Janikowskiego, na 2 minuty przed końcem Torus Wybrzeże po raz pierwszy wyszło na prowadzenie.

Przy stanie 27:26, Artur Chmieliński obronił drugi rzut karny Piotra Rybskiego z rzędu, a bramkę dla Torus Wybrzeża rzucił Leonardo Comerlatto. Po tym, jak Sandra Spa Pogoń kolejny raz pomyliła się w ataku, było już po meczu. Gdańszczanie wygrali 29:27 i to spotkanie daje im olbrzymi kapitał przed dalszą częścią sezonu.

Torus Wybrzeże Gdańsk  - Sandra Spa Pogoń Szczecin 29:27 (11:16)

Torus Wybrzeże: Chmieliński (4/16 - 25%), Witkowski (2/17 - 12%) - Janikowski 8, Comerlatto 4, Wróbel 4, Papaj 4, Sulej 3, Kosmala 2, Leśniak 1, Adamczyk 1, Gądek 1, Jachlewski 1 oraz Woźniak, Gavidia, Pieczonka, Mosquera.
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Mosquera, Leśniak, Janikowski - po 2 min.).

Sandra Spa Pogoń: Terechow (10/36) - Krupa 6, Bosy 5, Rybski 5, Wąsowski 2, Fedeńczak 2, Krysiak 2, Matuszak 2, Gierak 2, Biernacki 1 oraz Telenga, Wrzesiński, Jedziniak.
Karne: 4/6.
Kary: 8 min. (Gierak 4 min., Wąsowski, Krupa - po 2 min.).

Źródło artykułu: