Islandczyk w weekend mógł się cieszyć z udanego występu reprezentacji Niemiec w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Tokio. Po powrocie do domu jego radość szybko się skończyła.
W skrzynce pocztowej znalazł przerażającą wiadomość. - Ładny list dzisiaj w skrzynce pocztowej! Po prawie 30 latach spędzonych w Niemczech, po raz pierwszy grożono mi w tym wielkim kraju - przyznał Alfred Gislason cytowany przez welt.de.
We wtorek Gislason, który od lat pracuje w Niemczech, opublikował w mediach społecznościowych list, który był rasistowskim atakiem na niego. Nie brakowało w nim również gróźb.
ZOBACZ WIDEO: Kibice Legii Warszawa pod stadionem. Zdecydowany komentarz eksperta
"Wszyscy jesteśmy Niemcami i chcielibyśmy również niemieckiego trenera drużyny piłki ręcznej" - pisze autor listu dodając, że nie może czuć się bezpieczny w swojej posesji. "Jeśli nie zrezygnujesz, odwiedzimy twoją nieruchomość i zobaczymy, co się z nią stanie. Czekamy" - dodał.
Doświadczony szkoleniowiec zdecydował się opublikować list zwracając się do fanów o pomoc. "Może ktoś rozpozna pismo mojego "fana"... ?" - napisał.
Na skandaliczną, rasistowską przesyłkę szybko zareagowała niemiecka federacja. "Jesteśmy przerażeni i potępiamy ten atak w jak najostrzejszych słowach. Gwarantujemy Alfredowi wszelkie wsparcie. Jeśli chodzi o sport, to on jest naszym solidnym kamieniem, teraz jesteśmy po ludzku jego solidną skałą" - oznajmił prezes DHB Andreas Michelmann.
"Alfred Gíslason jest naszym trenerem - sercem naszego zespołu, z pasją i absolutną identyfikacją dla naszej niemieckiej drużyny narodowej. Jesteśmy wdzięczni, że jest z nami i bronimy się przed wszelkimi formami rasizmu i ksenofobii!" - napisano z kolei w specjalnym komunikacie.
Zobacz także:
Łomża Vive Kielce zainteresowana gwiazdą Montpellier
Transfer wbrew kibicom. Marko Vujin bohaterem