Zawodniczki chorzowskiego klubu szanse na utrzymanie mają raczej już tylko matematyczne, ale nie przestają wierzyć. Siły powinno im dodać niedzielne zwycięstwo z ekipą Młynów Stoisław Koszalin, z którą mogły wygrać nawet w regulaminowym czasie gry. W ostatnich sekundach na remis rzuciła jednak Emilia Kowalik.
- Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Tak naprawdę gramy o życie i wiedziałyśmy, że musimy z siebie dać wszystko, tutaj już nie ma miejsca na pomyłki. Cieszymy się z tych dwóch punktów. Szkoda, że nie udało się trzech, ale liczy się zwycięstwo - przyznała bohaterka Niebieskich, Patrycja Chojnacka.
- Można powiedzieć, że to był mecz Patrycji Chojnackiej. Nie tylko na karnych. Ona dała nam wiarę, że ten mecz możemy wygrać - przyznał szkoleniowiec KPR Ruchu Chorzów, Vit Teleky.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak się bawi Hubert Hurkacz. Wszystko "na luzie"
Miłych słów nie szczędziła również obrotowa drużyny ze Śląska. - Był remis i bardzo się cieszę, że Patrycja Chojnacka nam pobroniła, bo jest naprawdę dobrą bramkarką. Dużo nam dała wiary - powiedziała Karolina Jasinowska.
Patrycja Chojnacka w konkursie rzutów karnych obroniła aż cztery próby koszalinianek. - To jest tak ogromna presja, że ciężko mi coś powiedzieć. Myślę, że dopisało nam szczęście, że musiałyśmy to wygrać i wygrałyśmy - dodała golkiperka.
- Tak naprawdę jest to bardzo ciężki sezon. W zasadzie to gramy co trzy dni i nie ma czasu na odpoczynek czy nawet trening. Tym bardziej, że mamy bardzo dalekie wyjazdy. Jest trudno, bo te mecze często nie odbywają się regularnie. W dalszym ciągu wierzymy jednak, że zostaniemy w PGNiG Superlidze Kobiet. Mam taką nadzieję - zakończyła bramkarka.
---> "MKS Zagłębie Lubin to rodzina". Smak pierwszego złota pamiętają nieliczni
---> PGNiG Superliga Kobiet. Piotrcovia Piotrków Trybunalski prawie dokonała niemożliwego