Wściekłość Piotra Stokowca. Puchary wymknęły się Lechii o włos
Piłkarze Lechii Gdańsk mieli kilka okazji do tego, żeby odmienić losy meczu z Jagiellonią Białystok. Ostatecznie jednak przegrali 1:2. Remis dałby im puchary, a gol Flavio Paixao zdobyty w doliczonym czasie gry był anulowany ze względu na spalonego.
- Według mojej opinii, Bida przy rzucie karnym również pomógł sobie ręką przy zagraniu i nie mam pojęcia dlaczego nie zostało to sprawdzone. Na pewno stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, bramka nieuznana wybiła nas z rytmu. To był bardzo ważny moment meczu i parliśmy do przodu, nie poddaliśmy się. Strzeliliśmy wyrównującą bramkę i zapracowaliśmy na kolejne sytuacje - świetny strzał Flavio obroniony, końcówka to był już roller-coaster. Jak na kolejce górskiej, raz do dołu, raz do góry - dodał Stokowiec.
Trener Lechii zauważył, że w ostatnim meczu w sezonie nie miał wielkich możliwości taktycznych w trakcie spotkania. - Emocje we mnie buzują i szkoda tego meczu, ale prawda jest taka, że finalnie decyduje szeroka ławka i to jest coś, nad czym musimy popracować. To daje jakość, odczuwaliśmy brak Łukasza Zwolińskiego, bo na pewno z nim byśmy sobie poradzili - podsumował Piotr Stokowiec.
Czytaj także:
Legia dobiła Podbeskidzie
Już wszystko jasne! Sprawdź tabelę