Zawodnicy SPR Stali Mielec zaprezentowali niezłą formę w meczu z Łomżą Vive Kielce. To spotkanie było szczególne dla Dawida Nilssona. - Na początku chciałem podziękować za dwa lata wspólnej pracy w Mielcu i danie mi możliwości prowadzenia tego zespołu. Dziękuję chłopakom, sponsorom i kibicom, którzy cały czas nas dopingowali - powiedział trener.
- Ten mecz mógł się podobać. Do 50. minuty graliśmy z przeciwnikiem dużo wyżej klasyfikowanym od nas jak równy z równym i to cieszy, bo walki było co nie miara. Chłopcy zostawili dużo serducha i końcowy wynik nie odzwierciedla tego, co działo się w meczu. Wyszedł Andreas Wolff i zamurował bramkę. Mieliśmy duży problem, by dorzucić bramki - dodał.
W starciu z ligowymi dominatorami, mielczanie zaprezentowali się o wiele lepiej niż gdy rywalizowali z Orlenem Wisłą. - Cieszy mnie to, że po bardzo ciężkim boju w Płocku, w ciągu trzech dni udało nam się odbudować. W piątek wyjeżdżamy do Szczecina, gdzie będziemy grać o życie. Nie mamy marginesu błędu i musimy jechać tam walczyć o punkty, tylko to może uratować nasz byt w PGNiG Superlidze - podkreślił Dawid Nilsson.
Mielczanie żałowali tego, że nie sprawili sensacji. - Do 50. minuty mecz był wyrównany, dopiero w końcówce się wyjaśnił. Kielczanie wrzucili drugi bieg i nam odjechali. Teraz plan jest jeden, wygrana w Szczecinie - podsumował Tomasz Mochocki.
Czytaj także:
Górnik wyszedł z bagna w Głogowie
Szczery Jurkiewicz po meczu w Płocku
ZOBACZ WIDEO: Czy Robert Lewandowski zagra z Islandią? "Ile minut dostanie, tyle będziemy drżeli o jego zdrowie"