Łukasz Szymański: Kolejny sezon zagrasz w Olsztynie, Jak do tego doszło?
Michał Bartczak: Zarówno ja, jak i klub, byliśmy zadowoleni ze współpracy i razem doszliśmy do wniosku, że nasza współpraca powinna trwać dalej. Całą sytuację przedstawiłem władzom Vive (M. Bartczak w ostatnim sezonie występował w Olsztynie na zasadzie wypożyczenia z Vive Kielce - przyp. red.), które przystały na moją prośbę i dzięki temu w tym roku będę grał w Travelandzie.
Jak twoim zdaniem prezentuje się sytuacja zespołu na nadchodzący sezon?
- Na pewno napływ świeżej krwi z Gdańska jest pozytywny. Chłopacy, którzy dołączyli do naszego zespołu, stanowili trzon drużyny, która zdobyła czwarte miejsce w lidze. W Olsztynie też liczymy na to, ze pomogą nam grać o wysokie cele. Najistotniejsza zmiana to na pewno nowy trener - Krzysztof Kisiel, który zupełnie inaczej ustawia zespół. Nasza gra różni się od tego, co graliśmy w poprzednim sezonie i powinno to być widać w meczach ligowych.
Jakie miejsce przewidujesz zatem po tym sezonie?
- Na pewno celem jest pierwsza piątka, bo tak wynikałoby również z naszego składu na papierze. Po zeszłym roku, kiedy mieliśmy sporą szansę na wejście w strefę medalową, apetyty w Olsztynie urosły. Myślę, że szansa na trójkę jest, być może nawet większa niż w zeszłym roku, a jak się ułoży liga to zobaczymy już wkrótce. Ważny będzie początek i wejście na wysokie obroty od początku sezonu.
Kto twoim zdaniem będzie rywalem w walce o piątkę?
- Oczywiście trudno będzie wałczyć o pierwsze dwa miejsca, bo Kielce i Płock (Wisła Płock , wicemistrz Polski z ubiegłego sezonu - przyp. red.) są znacznie mocniejsze niż przed rokiem, ale na własnym parkiecie możemy urwać im punkty. Jeżeli chodzi o całą ligę, to naszym lokalnym rywalem będzie na pewno Kwidzyn, który zdobył brązowy medal. Ciekawy zespól mają także Puławy i Zagłębie Lubin, któremu nie wyszedł ostatni sezon i teraz chłopacy będą chcieli udowodnić, że stać ich na lepszą grę. Tradycyjnie trudnym przeciwnikiem będzie zespół Chrobrego. W porównaniu z poprzednim rokiem, trudno określić grę Piotrkowa, który stracił wielu znaczących zawodników i trenera.
Zmienimy trochę temat, bo chciałbym się ciebie spytać o nowa pasję - plażową piłkę ręczną. Zagraliście w dwóch turniejach eliminacyjnych w plażówkę, a w najbliższy weekend zagracie w turnieju finałowym mistrzostw Polski. Jak się grało?
- Plażowa piłka ręczna jest dla nas czymś nowym i muszę przyznać, że przestawienie się na tą odmianę było dość ciężkie. Wspólna jest nazwa i parę elementów gry, ale ogólnie jest to zupełnie inny sport i nasze przyzwyczajenia z hali nie zawsze pomagają. Pierwszy turniej, w którym zagraliśmy, to była nauka dla nas. Przyglądaliśmy się innym ekipom i staraliśmy się oswoić z grą na piasku. Natomiast drugi turniej to wprowadzanie do gry elementów, które opanowaliśmy we wcześniejszych meczach. Dosyć szybko opanowaliśmy technikę gry na piasku, stąd i wynik był lepszy. W drugim turnieju zabrakło nam na piachu Jacka Zyśka, który nie pojechał do Głogowa, ale drugie miejsce - w drugim występie, nas satysfakcjonowało i dało wytaczającą ilość punktów, byśmy mogli zagrać w Starych Jabłonkach.
Jakie macie szanse w finale?
- Obserwując rozegrane turnieje i inne drużyny, myślę, że podium jest w naszym zasięgu. Z różnych źródeł dochodziły mnie słuchy, że występujemy wręcz w roli faworyta, ale to nie jest tak. Przeciwko nam będą grały zespoły, które w plażową piłkę ręczna grają już kilka lat, wielu z nich występuje w kadrze Polski, która w tym roku zaliczyła duża imprezę – mają oni znacznie większe doświadczenie, czego świadkami byliśmy na turniejach. Oczywiście powalczymy o medal, ale to piasek zweryfikuje nasze umiejętności.
W najbliższy weekend Traveland Społem gra w turnieju w Morągu i trener na pewno będzie korzystał również z waszych usług. Kiedy w takim razie dotrzecie do Starych Jabłonek?
- Turniej w Morągu rozgrywany będzie w piątek i sobotę, natomiast finały na plaży w sobotę i niedzielę. W Morągu w piątek rozegramy trzy mecze i będziemy do dyspozycji trenera. Wieczorem powinniśmy natomiast stawić się w Starych Jabłonkach, gdzie w sobotę rano zaczną się mecze grupowe finału plażówki. Ominie nas tylko jeden sobotni mecz na turnieju w Morągu.
Powróćmy do tej właściwej dyscypliny. Pierwszy mecz ekstraklasy rozegracie 5 września na własnym parkiecie ze Śląskiem Wrocław. Kto jest faworytem?
- Mając na uwadze fakt, że gramy z beniaminkiem, to my jesteśmy faworytem. Znam jednak zawodników ze Śląska, dodatkowo zespół się wzmocnił w porównaniu do zeszłego roku, co wyrównuje nieco szanse. Jest to pierwszy mecz i niewiadoma jest nasza forma i zgranie zespołu, który ma grać inaczej niż w zeszłym roku. Generalnie dopiero po pierwszych dwóch, trzech meczach będzie można powiedzieć, jaką mamy formę.
Jak wygląda twoja rywalizacja z Pawłem Ćwiklińskim? (Cwikliński dołączył do zespołu w tym roku - przyp. red.)
- Bardzo dobrze, znamy się już ligi, więc nie było żadnych problemów. Jesteśmy dobrymi kolegami, razem się dopingujemy, razem rywalizujemy na treningach. Rywalizacja jest wskazana i muszę przyznać, że była potrzebna, bo w zeszłym roku trochę mi tego zabrakło i moja gra mogła również stracić na tym, że nie miałem rywala na skrzydle. Obaj będziemy mieli okazję pograć, a rywalizacja wyjdzie nam na dobre.
Wreszcie, na koniec, powiedz jak ci się mieszka w Olsztynie?
- W porządku (śmiech). Koło mnie mieszka kilku kolegów z drużyny, poznałem również wielu znajomych także nie muszę narzekać, To zresztą było jednym z powodów, dla których chciałem zostać w Olsztynie.