Finał okazał się trudniejszym wyzwaniem niż drugie ze spotkań grupowych z silnym niemieckim Fuechse Berlin. Białoruskie SKA Mińsk zmusiło mistrzów Polski do dużego wysiłku, dopiero w końcówce kielczanie zapewnili sobie zwycięstwo 35:33.
Tym razem Mateusz Kornecki nie zachwycał tak jak w starciu z Fuechse (wystąpił krócej, jedynie w drugiej połowie), niewiele do gry wniósł też Andreas Wolff. Mogły za to podobać się efektowne akcje Arkadiusza Moryty i przede wszystkim Dylana Nahiego. Głównie dzięki nim Łomża Vive prowadziła do przerwy 19:14.
Druga połowa była słabsza i kielczanie dali SKA nadzieję na sukces. Niedługo po przerwie był remis 20:20, zawodziła skuteczność, poza tym Łomża Vive grała falami. Na niedługo przed końcem to Białorusini nawet wyszli na prowadzenie. Bohaterem końcówki został Dylan Nahi, który sfinalizował akcję po przechwycie, a potem dołożył jeszcze dwie bramki przed syreną. Na koncie Francuza łącznie siedem goli, jedno trafienie więcej zaliczył Moryto.
Następny sparing Łomży Vive 28 sierpnia z Azotami Puławy w Kielcach. Początek sezonu tydzień później.
SKA Mińsk - Łomża Vive Kielce 33:35 (14:19)
Łomża Vive Kielce: Wolff, Kornecki - Vujović, Olejniczak, Sićko, Karacić, Kulesh, Moryto, Thrastarson, Gębala, Karalek, Nahi
ZOBACZ:
Show Korneckiego w Moskwie
Dwa zwycięstwa Perły
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Strach się bać!". Żona Burneiki pójdzie w jego ślady?!