Wielki powrót Grupy Azoty Unii bliski powodzenia. Zabrakło kropki nad "i"

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Grupy Azoty Unii
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: zawodnicy Grupy Azoty Unii

Zawodnicy Grupy Azoty Unii Tarnów mocno pracowali na to, by doprowadzić do nerwowej końcówki w Piotrkowie Trybunalskim. Ostatecznie im się to nie udało i przegrali 29:30. Na pewno mają czego żałować.

Samo wejście w mecz ustawiło spotkanie PGNiG Superligi. - Pierwsza połowa była katastrofalna, w drugiej wróciliśmy. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy, przez co nie udało się odrobić straty w końcówce. Ja bym chciał chłopakom pomóc, ale dostałem czerwoną kartkę i na pewno to boli. W drugiej połowie było dużo emocji i każdy kibic chciałby oglądać takie mecze - powiedział Przemysław Mrozowicz, zawodnik Grupa Azoty Unii Tarnów.

Spotkanie 3. kolejki obfitowało w zwroty akcji. - Piotrkowianin pokazał jak można zbudować przewagę, a my ją odrobiliśmy i wyszliśmy na prowadzenie. W końcówce lepiej zagrał gospodarz i zdobył trzy punkty. W I połowie kompletnie nie zagraliśmy zgodnie z planem w ataku i obronie, wiedzieliśmy jednak że jest jeszcze 30 minut. Udało się fajnie odrobić, pokazaliśmy walkę, w końcówce nam jednak zabrakło i trzy punkty zostały w Piotrkowie Trybunalskim - zauważył Marcin Janas, drugi trener tarnowskiej drużyny.

Czy gdyby wychodząc na prowadzenie 22:21 goście wykorzystali którąś z trzech sytuacji na podwyższenie wyniku, komplet punktów pojechałby do Tarnowa? - Tam jeszcze było parę minut, a Piotrkowianin to waleczna drużyna, która gra bardzo fajnie. Wykorzystali trzy mecze u siebie i zdobyli komplet punktów. Popełniliśmy głupie błędy i nie rzuciliśmy bramek - podsumował Janas.

Czytaj także:
Na kłopoty Mateusz Kornecki
Świetne wieści dla kibiców z Płocka

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Komentarze (0)