Górnik prowadził w Płocku. Wtedy na boisko wszedł niszczyciel dobrej zabawy

Orlen Wisła Płock nieoczekiwanie miała spore problemy z osłabionym Górnikiem Zabrze, który do przerwy nawet prowadził. W drugiej połowie na boisko wszedł Adam Morawski i skończyło się rzucanie bramek przez zabrzan. Płocczanie wygrali 27:21.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Adam Morawski WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Adam Morawski
Trudno było o optymizm przed piątkowym meczem u zabrzan. Aż ośmiu zawodników Górnika zmagało się z urazami i Marcin Lijewski musiał "łatać" skład młodzieżą. W Orlen Arenie od początku spotkania nie było jednak widać tych aż tak dużych problemów zabrzan, którzy dzielnie stawiali opór faworytowi.

Na domiar złego dla drużyny trenera Lijewskiego, już w 5. minucie czerwoną kartką ukarany został Sebastian Kaczor. Mimo to, w 9. minucie, po bramce Pawła Krawczyka na tablicy wyników widniał już rezultat 4:6.

Zabrzanie wyrównali dzięki dwóm bramkom z rzutu karnego Siergieja  Kosorotowa, a następnie wyszli na prowadzenie, gdy celnym, skutecznym rzutem popisał się Krzysztof Komarzewski. Bohaterem był jednak kto inny. Szansę gry od pierwszej minuty otrzymał Krystian Witkowski i popisywał się on doskonałymi interwencjami w sytuacjach sam na sam. Parada, podczas której dwa razy zatrzymał rywali i kontratak wykorzystał Mikołaj Czapliński, to z pewnością mocny kandydat do interwencji kolejki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes

Płocczanie grali poniżej swoich oczekiwań i zostali za to ukarani w końcówce. Po trzech bramkach z rzędu i trafieniu Kamila Szeląga, Górnik na minutę przed przerwą wrócił na prowadzenie 14:13. Gospodarze mieli jeszcze szanse na wyrównanie wyniku, ale im się to nie udało. Ostatni rzut tuż przed syreną Dmitrija Żytnikowa obronił łatwo Jakub Skrzyniarz.

Xavier Sabate musiał zauważyć, że sytuacja wymyka mu się spod kontroli. Na boisko wszedł Adam Morawski, który, nawiązując do popularnych memów, stał się "niszczycielem dobrej zabawy". Zabrzanie świetnie bawili się w Płocku, a uszczelniona obrona Orlen Wisły wraz z Morawskim na czele nie pozwoliła gościom na rzucenie bramki przez 12,5 minuty. Impas przerwał dopiero Igor Bykowski. Wtedy już jednak Orlen Wisła prowadziła 20:14.

Obraz gry się nie zmienił. Na 10 minut przed końcem spotkania Krzysztof Komarzewski rzucił na 24:16 i było już praktycznie po meczu. W samej końcówce goście zdołali odrobić straty, a Orlen Wisła już nie śrubowała wyniku. Gospodarze wygrali 27:21 i dopisali do swojego dorobku kolejne trzy punkty.

Orlen Wisła Płock - SPR Górnik Zabrze 27:21 (13:14)

Orlen Wisła: Witkowski (9/23 - 39%), Morawski (5/12 - 42%) - Kosorotow 6, Komarzewski 3, Daszek 3, Krajewski 3, Szita 3, Żytnikow 2, Mihić 2, Czapliński 2, Fernandez 1, Daćko 1, Mindegia 1 oraz Serdio, Susnja, Terzić.
Karne: 5/6.
Kary: 6 min. (Fernandez, Mindegia, Terzić - po 2 min.).

SPR Górnik: Skrzyniarz (8/26 - 31%), Kazimier (3/11 - 27%) - Dudkowski 9, Bykowski 4, Krawczyk 3, Gogola 2, Bis 1, Szeląg 1, Rutkowski 1 oraz Sladkowski, Adamuszek, Gregułowski, Kaczor, Mucha.
Karne: 3/4.
Kary: 12 min. (Kaczor 2 min. - cz.k., Sladkowski, Adamuszek - po 4 min., Bis 2 min.).

Czy grając w pełnym składzie, Górnik do końca miałby szansę na zwycięstwo w Płocku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×