Trudna sytuacja przed meczem nakręciła Polaków? Artur Siódmiak nie ma wątpliwości

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Artur Siódmiak
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Artur Siódmiak

Reprezentacja Polski po bardzo dobrym meczu pokonała Austrię 36:31. - Perturbacje z koronawirusem wpłynęły na drużynę mobilizująco. Wyszliśmy uśmiechnięci i dało nam to dużo pozytywnej energii - powiedział Artur Siódmiak.

Polacy nie dali szans Austriakom. - Nic mnie nie zaskoczyło w tym spotkaniu. Perturbacje z koronawirusem wpłynęły na drużynę mobilizująco. Wyszliśmy uśmiechnięci i dało nam to dużo pozytywnej energii. Jak coś się nie układa po stronie organizatorów, to drużyna potrafi się fajnie zmobilizować. My tym bardziej zagraliśmy bardzo dobre zawody - powiedział Artur Siódmiak, 133-krotny reprezentant Polski, dwukrotny medalista mistrzostw świata w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Zagraliśmy mądrze, odważnie, na dużym ryzyku. Popełniliśmy trochę błędów z tym związanych, ale 10 bramek rzuciliśmy po kontratakach. Była doskonała gra skrzydłowych - Krajewskiego, Daszka czy Moryty, solidna obrona. Nie mieliśmy wielu słabych punktów i każdy kto wchodził, dokładał coś od siebie. Było widać pewność w grze, oby tak dalej. To taka grupa, że każdy może wygrać z każdym. My przyjechaliśmy na mistrzostwa w dobrej dyspozycji - dodał.

Polacy często grali bardzo szybko, nawet gdy prowadzili 3-4 bramkami. - Trzeba grać szybko i ryzykować. Są w meczu pewne momenty, gdy trzeba zwalniać, ale to ryzyko popłaciło. Trzeba ciągnąć do przodu ile się da. Tak się gra w piłkę ręczną, to normalne - ocenił Siódmiak.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Petarda!". Dziurska zachwyciła sieć. Co za ruchy!

Ważnym momentem była czerwona kartka, jaką zobaczył Szymon Sićko. - Z boiskowego punktu widzenia nie sądzę, by był to faul na czerwoną kartkę. Oczywiście Sićko przebiegał i mógł się liczyć z tym, że zostanie zahaczony, ale obiektywnie należała mu się kara dwóch minut, to byłoby najbardziej sprawiedliwe. Na szczęście nie będzie to kara opisana, będzie mógł grać dalej, a to nasza siła napędowa. Za niego wszedł Ariel Pietrasik, który ma bardzo dobry ciąg na bramkę. Widać, że jednak w obronie ma jeszcze problemy, ale w ofensywie gra odważnie i wgryzł się w taktykę - stwierdził były reprezentant Polski.

Już w niedzielę zmierzymy się z Białorusią. To kluczowy mecz w kontekście gry dalej.- Białorusini mogą być naszymi najgroźniejszymi rywalami. Mimo zmian kadrowych, tam prawie wszyscy grają w dobrych klubach z Bundesligi, która poziomem nie odbiega od poziomu mistrzostw Europy. To dla nich chleb powszedni. Nie upatrywałbym w tej drużynie wielu słabości w grze, to ambitni gracze. To zespół trudny, niewygodny, ale w naszym zasięgu. Jestem pełen optymizmu przed kolejnymi dwoma meczami - stwierdził Artur Siódmiak.

Polacy muszą skrupulatnie się przygotowywać, a także liczyć na negatywne wyniki testów na koronawirusa. - Ogólnie organizacyjnie to dziwne mistrzostwa. Rozgrywane są w dwóch państwach, z jednej strony przy pełnych trybunach na Węgrzech, z drugiej z ograniczeniami na Słowacji. W hotelach żąda się maseczek, a później je wspólne posiłki z gośćmi. Do tego chaos z wątpliwej jakości testami, których wyniki są różne. Może być wiele niespodzianek właśnie z tego względu. Jeśli chodzi o organizację, Słowacy mają bardzo dużo do poprawy - podsumował Siódmiak.

Czytaj także: 
Kiedy kolejny mecz Polaków?
Polska pokonała potęgę

Komentarze (2)
avatar
steffen
15.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cieplarniane warunki nie budują mistrzów :) 
avatar
zbych22
14.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bez pompowania i bicia piany sukcesy są też możliwe. Tak trzymać Panowie.