Wicemistrzowie Europy byli pod ścianą. Jeden mecz wszystko zmienił. Duńska dominacja trwa

PAP/EPA / Tibor Illyes / Na zdjęciu: Ivan Martinović
PAP/EPA / Tibor Illyes / Na zdjęciu: Ivan Martinović

Do bardzo ciekawych, ale i bardzo ważnych pojedynków doszło w grupie A oraz C tegorocznych mistrzostw Europy. O ile mistrzowie świata mogli być w miarę spokojni, tak już pod ścianą stanęli wicemistrzowie Europy. Porażka oznaczała koniec marzeń.

Zarówno reprezentacje Danii jak i Słowenii rozpoczęły od wygranych. Bezpośredni mecz między tymi drużynami mógł dać odpowiedź, kto będzie walczył o pierwszą lokatę w tej fazie turnieju. Znacznie więcej powodów do zmartwień mieli Chorwaci, którzy bezwzględnie musieli pokonać Serbów. W przeciwnym razie właściwie mogli pakować walizki.

Jeśli ktoś przed spotkaniem sądził, że taka potęga jak Dania będzie miała lekko, łatwo i przyjemnie, srodze się pomylił. Słoweńcy wcale nie przestraszyli się aktualnych mistrzów świata. Z minuty na minutę rozkręcał się nam Borut Mackovsek. Słabo pod względem skuteczności rzutowej wyglądał za to Mikkel Hansen. Potrafił też wyrzucić piłkę w aut, zamiast dograć dokładnie do kolegi stojącego tuż obok.

Ekipa ze Skandynawii dopiero tuż przed przerwą była w stanie wypracować 3 bramki przewagi (11:14). Ale właśnie wtedy widać było, jak dużymi umiejętnościami dysponują reprezentanci Danii. Wielką siłę w prawej ręce pokazał Hansen (piłka leciała aż 117 km na godzinę), kapitalne asysty dokładał Mads Mensah Larsen. W końcówce obudził się też Niklas Landin. Słoweńców nadal nie należało skreślać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Ljubomir Vranjes bardzo szybko musiał zareagować. Początek drugiej połowy w wykonaniu jego zespołu to jakby inny film. Już w 37. minucie tablica świetlna wskazała stan 15:21. Rywale popełniali błędy, nie potrafili rzucić nawet z siódmego metra. Landin raz za razem unosił dłonie w geście triumfu. Ekipa Nikolaja Jacobsena pokazywała, jak wykonywać kontry.

Mało tego, nawet gdy Skandynawowie mieli jednego mniej, nic się nie zmieniało. I jak tu się na napędzić. A ci, mając coraz większy zapas bramkowy, zaczęli robić show. Zmiana w bramce i pojawienie się Urha Kastelicia nie pomogło. Jak się później okazało, to właśnie tamten fragment zawodów zdecydował o końcowym rezultacie. Niespodzianki zatem nie było.

Mistrzostwa Europy 2022, 2. kolejka, gr. A:

Słowenia - Dania 23:34 (14:16)

Słowenia: Baznik (6/30 - 20 proc.), Kastelic (4/14 - 29 proc.) - Skube 2, Blagotinsek 2, Henigman, Marguc 4 (1/3), Janc 1, Poteko 1, Cehte 3, Zarabec 1 (0/1), Kodrin, Sokolic 1, Makuc 2, Mackovsek 6, Suholeznik.
Karne: 1/4.
Kary: 10 min. (Poteko - 4 min., Blagotinsek, Cehte, Suholeznik - 2 min.).

Dania: J. N. Landin (14/37 - 38 proc.) - Kirkelokke 1, J. M. Landin 3, Jakobsen 3, Lauge Schmidt 3, Jensen 4, Svan 1, Lindberg, Mollgaard Jensen, Mensah Larsen 2, Hansen 8 (2/2), Gidsel 7, Hald Jensen 2.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min. (Svan, Hansen, Gidsel, Hald Jensen - 2 min.).

O ile pierwsza połowa Słowenii z Danią stała na wysokim poziomie, tak zawodów z udziałem Chorwatów i Serbów już tak dobrze się nie oglądało. W każdym razie nie było ono tak widowiskowe. Widać było za to dużą nerwowość, szczególnie u wicemistrzów Europy z 2020 roku. A przecież mieli kim straszyć. Wszak takie nazwiska jak: Luka Cindrić czy Ivan Cupić, znane są w środowisku piłki ręcznej. Właśnie ci dwaj wzięli sprawy w swoje ręce przed przerwą.

Serbowie mieli dwóch wyróżniających się graczy: Vladimira Cuparę między słupkami oraz piekielnie skutecznego Bogdana Radivojevicia. Ten drugi po zmianie stron jakby zniknął. Obie drużyny nadal miały problem ze skutecznością. Większą jednak Serbowie. Gdyby tak po zmianie stron swoje szanse wykorzystywał Mijajlo Marsenić. A przecież Cindrić też mylił się seriami, ale miał dobrze dysponowanych kolegów.

Kiedy na ławkę kar w 55. minucie powędrował Cupić, była jeszcze jakaś szansa na odrobienie 3-bramkowej straty (17:20). Jeden celny rzut w tamtym czasie to było za mało. Ivan Martinović postawił kropkę nad "i". Chorwacja wróciła do gry, pewnie nie o wygranie grupy C, ale przynajmniej do zajęcia 2. lokaty.

Mistrzostwa Europy 2022, 2. kolejka, gr. C:

Chorwacja - Serbia 23:20 (11:9)

Chorwacja: Pesić (2/11 - 18 proc.), Sunjić 1 (4/14 - 29 proc.) - Gadza, Ivic, Cupić 6 (0/1), Musa, Cindrić 3, Grahovac, Lucin 5, Jaganjac 2, Ravnić, Martinović 6 (1/1), Sipić, Glavas, Jelinić.
Karne: 1/2.
Kary: 12 min. (Lucin, Martinović - 4 min., Cupić, Jelinić - 2 min.).

Serbia: Cupara (10/32 - 31 proc.) - Borzas 2, Sretenović, Dukić 2 (1/1), Radivojević 5 (2/2), Pechmalbec 1, Ivić 1, Kukić 4, Sotić, Marsenić 2, Orbović 3, Radović, Milosavljević.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min. (Sretenović, Marsenić, Radović, Milosavljević - 2 min.).

Czytaj więcej:
--> Takiego powrotu nikt się nie spodziewał
--> To nie miało prawa się zdarzyć

Komentarze (2)
Wiślak zks
16.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Susnja i Mihic chyba mistrzostwa mają z głowy. Obaj z pozytywnym wynikiem na Covid-19. 
Wiślak zks
16.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejny świetny mecz Tina Lucina. Póki co chyba na dobre posadził na ławce Jaganjaca. Jak na razie te mistrzostwa należą do niego. Razem z Cupicem są najskuteczniejszymi zawodnikami Chorwatów. Czytaj całość