Mecz nie tylko o prestiż. Duża szansa przed Polakami

Materiały prasowe / ZPRP / Grzegorz Trzpil / Na zdjęciu: Michał Daszek
Materiały prasowe / ZPRP / Grzegorz Trzpil / Na zdjęciu: Michał Daszek

Polacy są już w drugiej rundzie mistrzostw Europy w piłce ręcznej, ale nie zamierzają na tym poprzestać. Jeśli pokonają Niemców, to wygrają swoją grupę i będą mieli bardzo dobrą pozycję wyjściową przed walką o półfinał.

Na razie Biało-Czerwoni wypełnili plan minimum, w dobrym stylu uporali się z Austriakami, zdemolowali Białorusinów i mają w garści awans do kolejnej rundy. Jeszcze niedawno sama obecność w tym gronie i możliwość rozegrania dodatkowych czterech spotkań z zespołami czołówki byłaby wartością dodaną. Teraz kadra jest w innym miejscu, po dobrym starcie otworzyły się przed nią nowe możliwości.

Ewentualne zwycięstwo z Niemcami będzie nie tylko prestiżowe, ale też może otworzyć drogę co najmniej do miejsca w czołowej ósemce Europy. Wówczas Polacy przystąpiliby do kolejnej fazy z dwoma punktami na koncie, podobnie jak Hiszpanie i Rosjanie. Stawkę w ich grupie uzupełnią byli wicemistrzowie świata Norwegowie i obecnie druga drużyna globu Szwedzi.

Efektowny występ przeciwko Białorusi rozbudził apetyty, zwłaszcza że Niemcy przyjechali do Bratysławy bez wielu gwiazd, w zupełnie odmienionym składzie. Tuż przed meczem z Polską... stracili tych najbardziej doświadczonych, dodatnie wyniki testu na obecność koronawirusa mieli m.in. Andreas Wolff i Kai Haefner.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi na parkiecie? Nie porywa

- Niemców nigdy nie można zlekceważyć. Mają na tyle szeroką kadrę, że są w stanie zastąpić nieobecnych graczami co najmniej równie dobrymi. Myślę, że nowi zawodnicy dojadą na czas i wyjdzie to bez szkody dla Niemców - ostrzegał trener Patryk Rombel.

Selekcjoner chyba czuł pismo nosem, bo na kilkanaście godzin przez spotkaniem trener Gislason wezwał do Bratysławy pięciu graczy. I to nie byle jakich, tylko Paula Druxa, Fabiana Wiedego, Rune Dahmego, Johannesa Bittera i Sebastiana Firnhbabera (CZYTAJ). Zwłaszcza pierwsi czterej są utytułowani i w reprezentacji rozegrali mnóstwo spotkań o stawkę. Paradoksalnie z wirusowej burzy Niemcy mogą wyjść mocniejsi, o ile oczywiście powołani przejdą testy na koronawirusa.

Kadra zaimponowała przeciwko Białorusi, dużo ciepłych słów usłyszeli pod swoim adresem zwłaszcza Michał Olejniczak, Michał Daszek, Przemysław Krajewski oraz Bartłomiej Bis. Ten ostatni do spółki z kolegami zneutralizował lidera Białorusinów. Przed defensorami kolejne wyzwanie, bo para Patrick Wiencek - Johannes Golla jest jednym z atutów Niemców.

- To trochę uproszczenie, że sam środek obrony wygrał nam mecz. Nie byłoby takiego efektu, gdyby nie wsparcie kolegów w bocznych sektorach. Przydał nam się też wracający Rafał Przybylski, który po kilku dniach bez piłki pomagał w akcjach w obronie - zwraca uwagę Rombel.

- Czułem, że każdy z kolegów skoczyłby za drugim w ogień  - mówi o atmosferze Bartłomiej Bis. Rombel dodaje: - To pochodne naszej trzyletniej pracy, dużo razem przeszliśmy. Wiadomo, że wyniki też mają swój wpływ na odbiór zespołu. Chciałbym podziękować za duże wsparcie od kibiców. Może w Bratysławie nie ma ich bardzo dużo, ale przeciwko Białorusi czuliśmy się, jakbyśmy grali w domu. Choć staram się być z boku całej otoczki medialnej, to dociera do mnie, że budzimy duże zainteresowanie w kraju - mówi nam selekcjoner.

Mecz z Niemcami 18 stycznia, początek o godz. 18.00.

ZOBACZ:
Karol Bielecki komentuje wyczyny Polaków

Komentarze (1)
avatar
kck
18.01.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rombel będzie bronił Przybylskiego do upadłego, twierdzenie że potrafi grać w obronie to mit zweryfikowany na jego niekorzyść nawet w naszej lidze. W meczu z Tunezją jak podwyższył to nawet nie Czytaj całość