Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Kilka przypadków zakażenia COVID-19 wśród zawodników, treningi w sali konferencyjnej - w takiej atmosferze kadra zaczynała mistrzostwa Europy. Czego spodziewał się pan przed turniejem?
Karol Bielecki, były reprezentant Polski: Miałem nadzieję, że zawodnicy zakażeni przejdą koronawirusa łagodnie, a kolejne testy szybko ich odblokują w kontekście dalszej gry. Ale że tak dobrze zaczniemy turniej? Szczerze, jestem naprawdę mile zaskoczony.
Dwa mecze i dwa zwycięstwa: z Austrią i Białorusią.
Oczywiście wierzyłem, że chłopaków stać na dobrą grę, bo dysponujemy mocnym zespołem i nasi gracze już teraz znaczą coś w skali Europy. Każdy z osobna prezentuje dobrą formę w swoim klubie, ale znacznie trudniej przenieść wysoką dyspozycję z klubu na reprezentację. Cieszę się, że zawodnicy wreszcie zaczęli to robić. Wyniki kadry są tego potwierdzeniem.
ZOBACZ WIDEO: Czego PZN oczekuje od skoczków na igrzyskach? Małysz zareagował dosadnie
Im trudniej poza boiskiem, tym łatwiej skupić się na sporcie?
Coś w tym jest. Takie sytuacje na pewno nie pomagają, ale od wielkości drużyny zależy, jak zareaguje na problemy. Nasz zespół zmotywował się podwójnie. Dzięki całemu zamieszaniu każdy z zawodników kadry wziął może trochę większą odpowiedzialność na siebie, był dodatkowo "nakręcony".
I na boisku wyglądało to imponująco.
Środkowi dyktują warunki, w ważnych momentach biorą grę na swoje barki. Przede wszystkim na boisku widzimy jednak zespół. Nie ma indywidualności, zawodników prezentujących chwiejną formę. Jest jedność - jak nie jeden, to drugi rzuca bramki. W obronie jest duża stabilność i mądrość. Cieszy też sama gra: bardzo odważna, chłopcy są pewni siebie.
Dostrzega pan podobieństwa do waszej drużyny, zdobywającej medale na mistrzostwach świata (2007, 2009, 2015 r.)?
Wydaje się, że w obecnym zespole też wszystko dobrze funkcjonuje jako całość. Myślę, że nadszedł czas i po tych kilku latach stworzyła się fajna grupa. Idzie nowe pokolenie, mamy naprawdę dobrą ekipę. Co widać gołym okiem - wspólna gra cieszy chłopaków.
We wtorek kadra gra z Niemcami o zwycięstwo w grupie. Co nas czeka?
To będzie wyrównany mecz, decydować będą bramkarze, a my mamy dobrą bramkę. Wierzę, że jesteśmy na tyle mocni mentalnie, że wytrzymamy ciśnienie i zagramy dobre spotkanie.
Co będzie decydujące?
Forma każdego zawodnika, "mental". Wygra ten, kto będzie chciał mocniej zwyciężyć. W takim meczach decydują szczegóły i często inne aspekty niż jedynie umiejętności. Kto da więcej z serca, ten zwycięży. Na pewno nawiążemy walkę, stać nas na ogranie Niemców.
Co się mówi przed takimi meczami w szatni?
Trener Bogdan Wenta zawsze wpajał nam, że każdy przeciwnik jest w naszym zasięgu. Z naszej reprezentacji większość chłopaków grała w niemieckich klubach i chcieliśmy się im dodatkowo pokazać, pokonać kolegów z klubów. Teraz dla naszych zawodników to też promocja, by zaprezentować się na tamtym rynku i w przyszłości trafić do Niemiec.
Mecze z nimi były zawsze trudne, zazwyczaj mieli od nas młodszych zawodników. Ale z nimi gra nam się dobrze. Lubimy taki styl, odpowiada nam.
Już jesteśmy w gronie dwunastu drużyn w Europie, co jest najlepszym wynikiem od czasów pana gry w kadrze. Będzie jeszcze lepiej?
Wierzę w to, że stać nas na kolejne zwycięstwa i kolejne dobre mecze.
Wychodzić przed szereg z pytaniem o medale?
Nie, nie, spokojnie. Skupmy się na meczu z Niemcami, krok po kroku. Droga do medalu jest jeszcze daleka. W dalszych etapach turnieju będzie decydowała najczęściej forma dnia.
"Polska wróciła na scenę". Euforia po meczu piłkarzy ręcznych
Zagraniczne media tak komentują to, co zrobili Polacy