Szczypiorniści Telekomu Veszprem po pierwszej części fazy grupowej mieli zaledwie dwa punkty straty do liderów zestawienia - Łomży Vive Kielce i nie ukrywali, że ich celem jest wywalczenie jednego z dwóch miejsc premiowanych bezpośrednim awansem do ćwierćfinału.
Ostatnią prostą zaczęli jednak od potknięcia - remisu z FC Porto. Chociaż to węgierski zespół był faworytem, jeszcze na dziesięć minut przed ostatnią syreną przegrywał dwoma trafieniami. Portugalczycy nie zdołali jednak dowieźć zwycięstwa - Omar Yahia dwoił się i troił w końcówce i ostatecznie gospodarzom udało się uratować jeden punkt.
Pojedynek zresztą od początku był niezwykle wyrównany i przyniósł ogrom emocji. Pokazał też, że walka w grupie B będzie toczyła się do ostatnich sekund 14. kolejki - tutaj nikt nie odpuści, a chrapkę na dwa pierwsze miejsca ma przecież kilka zespołów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pudzianowski świętował urodziny. Jak? Tego się nie spodziewaliście
Nieoczekiwany wynik padł też w Montpellier, gdzie wiceliderzy tabeli ulegli siódmemu w zestawieniu Vardarowi Skopje. Drużyna z Macedonii Północnej zagrała niezwykle zespołowo - najwięcej bramek zdobył Olivier Nyokas, ale na liście strzelców zapisało się aż dwunastu zawodników. Patryk Walczak zaliczył jedno trafienie.
Z porażką musiała się natomiast pogodzić drużyna Pawła Paczkowskego. Polak rzucił dwie bramki z w starciu z Aalborgiem, ale w ostatecznym rozrachunku lepsi okazali się Duńczycy. Do zwycięstwa poprowadził ich duet Claar-Sandell.
Liga Mistrzów, 11. kolejka:
Telekom Veszprem - FC Porto Sofarma 28:28 (15:15)
Montpellier HB - Vardar Skopje 25:28 (10:14)
Mieszkow Brześć - Aalborg Handbold 30:33 (15:17)