Polska - Szwecja: znowu było blisko. Dwumecz na plus

Polscy szczypiorniści po raz drugi naciskali Szwedów, ale nie wykorzystywali dobrych okazji i pomimo świetnego wejścia Jakuba Skrzyniarza przegrali 24:28.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Michał Olejniczak (z piłką) PAP / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Michał Olejniczak (z piłką)
Mając w pamięci pierwszy występ z Płocka, można było oczekiwać, że Polacy w drugiej próbie będą już skuteczniejsi i zdołają złamać mistrzów Europy. Biało-Czerwoni wyszli bez specjalnego lęku i przez kwadrans wszystko wyglądało według wymarzonego scenariusza. Szwedzi nieraz z trudem przedostawali się przez obronę, czasem odważne próby, m.in. w wykonaniu Szymona Działakiewicza, przynosiły Polakom sukces. Gdyby nie dwie zmarnowane kontry, wynik wyglądałby jeszcze lepiej niż 10:7.

Trener Patryk Rombel trochę pomieszał w siódemce i pod koniec połowy linia rozegrania z Piotrem Jędraszczykiem oraz Damianem Przytułą nie była tak skuteczna jak ta dowodzona przez Michała Olejniczaka. Wprawdzie Przytuła korzystał z dużej mocy rzutowej, ale zdarzyły mu się też proste straty. Błędy w rozegraniu zaczęły się niestety mnożyć, Szwedzi zgarniali piłki i wykorzystali prawie każdą okazję, będąc prowadzonym przez niezawodnego Jima Gottfridssona. Mecz zaczął przypominać ten nieudany z mistrzostw Europy 2022, tylko w wersji mini.

Dobrze, że w bramce wydatnie pomagał Jakub Skrzyniarz, bo po 35 minutach byłoby po emocjach. Zmiennik Mateusza Korneckiego odbił cztery piłki po wejściu i jakoś pudrował nieporadność Polaków w ataku - pierwszą bramkę po przerwie rzucili dopiero w 37. minucie po rajdzie Michała Olejniczaka. Niedługo potem po jego kolejnym wejściu wszystkim zadrżały serca, upadek na nadgarstek wyglądał bardzo niepokojąco, ale zawodnik Łomży Vive Kielce otrzepał się, odpoczął chwilę z opatrunkiem lodowym i wrócił na boisko.

ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi

Obecność Olejniczaka i Szymona Sićki trochę poprawiła sytuację. Przeciętnie spisujący się Szwedzi nadal byli z przodu, choć po golu Sićki udało się zmniejszyć straty do 20:21. Olejniczak swoimi rajdami chyba mocno zirytował Szwedów, bo Linus Persson potraktował go bezpardonowo i całe szczęście, że wejściu na czerwoną kartkę nie skończyło się jakimiś konsekwencjami zdrowotnymi dla lidera Polaków.

Za zmarnowanego karnego zrehabilitował się Jan Czuwara, który zaliczył chyba jedną z najładniejszych bramek w reprezentacyjnej karierze. Będąc przytrzymywanym przez Bergendahla, zdecydował się na rozpaczliwy rzut, stojąc tyłem do bramki i ku swojemu zdziwieniu trafił. Niedługo potem wyszedł ze skuteczną kontrą i wynik 24:26 na trzy minuty przed końcem dawał jeszcze nadzieję.

Marzenia o remisie zabrał Karl Wallinius. Szwed przejął podanie Sićki do Kamila Syprzaka i skierował piłkę do pustej bramki. Cały czas dobrze bronił Skrzyniarz, ale kilka razy jego kolegom zabrakło skuteczności i to przesądziło o porażce.

Polska - Szwecja 24:28 (14:17)

Polska: Kornecki, Skrzyniarz - Chrapkowski, Czuwara 4, Dawydzik, Działakiewicz 2, Fedeńczak 2, Jarosiewicz 1, Moryto, Olejniczak 3, Pietrasik 2, Przytuła 2, Sicko 4, Walczak 3, Syprzak 1, Widomski, Będzikowski

Szwecja: Thulin, Norsten – Carlsbogard 1, Mellegard, Moeller 3, D. Pettersson, Stenmalm 1, Wanne 2, Claar 2, Pellas 6, Lagergren 4, Gottfridsson, Persson 3, Bergendahl 1, Wallinius 4, Chrintz 1.

Czy podobała ci się postawa Polaków w meczach ze Szwedami?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×