Portowcy grali w Opolu o to, by opuścić przedostatnią lokatę w ligowej tabeli. Warunkiem było pokonanie KPR-u Gwardii i to najlepiej za 3 punkty. Wówczas szczecinianie przeskoczyliby Grupę Azoty Unię i zrównali dorobkiem z Torus Wybrzeżem. Sukces dawał Gwardii kontakt z 6. pozycją.
Znakomicie rozpoczął te zawody Adam Malcher. Jego łupem w początkowej fazie padły aż 4 rzuty na 5 prób. Koledzy z przedniej formacji nie potrafili jednak przełożyć tego na liczbę zdobytych bramek. Co jednak powiedzieć o gościach, którzy aż dwukrotnie nie skierowali piłki do pustej bramki przeciwnika. Częściej też notowali straty w sytuacjach nie do końca wymuszonych grą opolan. Ponad przeciętność wybijał się Marek Monczka (5/5 po kwadransie).
Oba zespoły już do końca pierwszej połowy szły łeb w łeb. Zniknął nam z pola widzenia Malcher. Zmienił go między słupkami Jakub Ałaj. Ten drugi nic wielkiego jednak nie wniósł. Za to Monczka nie zwalniał tempa. 7 bramek na 12 gospodarzy do przerwy było jego autorstwa. Po drugiej stronie parkietu 100-procentową skutecznością w ataku rekomendował się Dawid Krysiak. Remis po 30 minutach pozwalał sądzić, że kibiców czekać będą duże emocje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!
Szczecinianie po zmianie stron wyglądali dużo gorzej. W 35. minucie przegrywali już 12:15 - najwyżej w tym meczu. Notowali stratę za stratą. Jak się jednak potem okazało, spory przestój zanotowali również miejscowi. Zbyt ostra postawa w obronie skutkowała dwuminutowymi upomnieniami. W krótkim czasie dwa razy ukarany w ten sposób został Jan Klimków.
Ekipa Rafała Kuptela sama była sobie winna temu, że goście pozostawali w grze o pełną pulę. W 49. minucie na 19:18 trafił Paweł Krupa. Pogoń długo nie potrafiła całkowicie zniwelować strat. Jednak za sprawą rzutu Łukasza Gieraka wyszła na +1 (22:21). W ważnym momencie zawiódł Monczka. Kapitalny powrót zanotował Maksym Wiunik. Kiedy tablica świetlna wskazała stan 21:25, wydawało się, że goście rozstrzygnęli te zawody na swoją korzyść. Nic z tego. Krupa mógł rzucić na sekundę przed końcem, ale obronił to Mateusz Lellek.
Dodajmy, że Gwardia kończyła spotkanie aż 2 mniej, ale utrzymała remis. Siódemki lepiej wykonywali miejscowi. Mimo urazu Malcher zatrzymał w ostatniej, decydującej próbie Krupę i to opolanie sięgnęli po 2 "oczka".
PGNiG Superliga Mężczyzn, 23. kolejka:
KPR Gwardia Opole - Sandra Spa Pogoń Szczecin 25:25 (12:12) k. 4:3
Gwardia: Ałaj, Lellek, Malcher - Scisłowicz, Sosna 1, Fabianowicz, Zarzycki 2, Klimków, Jankowski 5, Mauer 4 (3/3), Milewski 1, Morawski 1, Stefani 1, Monczka 10.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min. (Klimków - 6 min., Zarzycki, Jankowski, Mauer, Morawski, Monczka - 2 min.).
Czerwona kartka: Jan Klimków w 60. minucie z gradacji kar.
Sandra Spa Pogoń: Wiśniewski, Arsenić, Wiunik - Krok 3, Wąsowski, Zalewski, Gierak 5 (4/5), Krupa 4, Bosy 3, Starcević 2, Jedziniak 1, Krysiak 5 (3/4), Polok 2.
Karne: 7/9.
Kary: 6 min. (Gierak - 4 min., Wąsowski - 2 min.).
Sędziowie: Fahner, Kubis (obaj z Głogowa).
Widzów: 1250.
Czytaj więcej:
--> Coraz większe nerwy w Mielcu. Stal blisko degradacji
--> Polak w finale Pucharu Niemiec