Szczególnie rozczarowujący był ostatni występ opolan w Puławach. Porażka z brązowymi medalistami nie jest ujmą, ale jej "styl" pozostawiał dużo do życzenia. KPR Gwardia rzuciła tylko 10 bramek do przerwy, pozwalając Azotom na 21 trafień. Po raz drugi w tym sezonie Gwardziści rozegrali kiepskie spotkanie akurat przeciwko rywalowi z Lubelszczyzny, w rundzie jesiennej na własnym parkiecie spisali się wręcz katastrofalnie i przegrali 15:32.
Po powrocie z Puław w środowisku mówiło się o dużym zawodzie i reakcji kierownictwa, spekulowano o karze finansowej dla zespołu. - To tylko plotki - zapewnia nas trener Rafał Kuptel, który przyznaje, że końcówka sezonu jest dla niego dużym wyzwaniem. - Straciliśmy czterech obrońców, poza tym gdybym zrobił jakiekolwiek zmiany na rozegraniu, to musiałbym postawić na juniora - mówi nam były reprezentant Polski.
Gwardia od dłuższego czasu musi radzić sobie bez Wiktora Kawki, Łukasza Kucharzyka, Przemysława Zadury i Pawła Kowalskiego. Pole manewru rzeczywiście jest niewielkie, dopiero pozyskanie ze Stali Mielec Marka Monczki dało nieco więcej możliwości (chociaż i tak są mocno ograniczone).
Opolanie stali się w tym sezonie bardzo nierówni i pogubili po drodze mnóstwo punktów, nie tylko z ligową czołówką. W tabeli przeskoczył ich Chrobry Głogów i biorąc pod uwagę terminarz, Gwardii nie będzie łatwo ponownie znaleźć się w czołowej ósemce. W kalendarzu wyjazd do Zabrza (6.05) i domowe starcie z Energą MKS-em Kalisz (14.05). - Pomimo przeciwności, chcemy pokazać się z jak najlepszej strony - zapowiada Kuptel, który jest najdłużej pracującym trenerem w PGNiG Superlidze. Odkąd w 2014 roku przejął zespół, Gwardia niemal rokrocznie finiszowała w czołowej ósemce, w 2019 zdobyła nawet brązowy medal.
ZOBACZ:
Spore zmiany w piłce ręcznej
Rewelacyjny wynik Orlenu Wisły
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści