Złoto nie ma jeszcze właściciela. Mieszane uczucia w MKS Zagłębiu Lubin

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Bożena Karkut
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Bożena Karkut

MKS Zagłębie Lubin po sobotnim meczu z MKS FunFloor Perła Lublin ma mieszane uczucia. Z jednej strony remis jest dla nich "szczęśliwy", gdyż zagrały słabiej niż zazwyczaj, a z drugiej jest żal, bo dały sobie rzucić bramkę w ostatnich sekundach.

Ostatnie starcie w PGNiG Superlidze Kobiet pomiędzy MKS Zagłębiem Lubin i MKS FunFloor Perłą Lublin dostarczyło potężnych emocji. Zawodniczki z Dolnego Śląska wygraną za trzy punkty mogły zapewnić sobie trzecie złoto w dziejach klubu, ale lublinianki, które wciąż zresztą mają matematyczne szanse na mistrzostwo kraju, w stolicy polskiej miedzi walczyły jak lwice i sprawiły, że krążki z najcenniejszego kruszcu nie mają jeszcze właścicielek.

- To był nasz słaby mecz. Źle wyglądaliśmy w ważnych momentach, formacji obronnej w środku, szczególnie przy wbiegnięciach skrzydłowych i przy obronie w zewnętrznych sektorach. Zupełnie się pozbyliśmy w pierwszej połowie gry kontrą czy szybkich środków, a przecież to jest nasza mocna broń. Od pierwszych minut graliśmy jakoś asekuracyjnie. Niby w przerwie sobie to poustawialiśmy i wydawało się, że będzie lepiej, ale niestety nie - powiedziała trener Bożena Karkut.

- Lublinianki miały mecz ostatniej szansy i zagrały ten mecz bardzo dobrze. I w bramce, i właściwie z każdej pozycji stanowiły zagrożenie, czego nie można powiedzieć o naszej drużynie - dodała szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!

Bożenie Karkut po ostatnim gwizdku sędziów towarzyszą mieszane uczucia. - Patrząc na przebieg spotkania, bardzo się cieszyłam, że to w ogóle się remisem skończyło. Z drugiej strony, patrząc na sam koniec, to bardzo mi szkoda, że daliśmy sobie wrzucić tę ostatnią bramkę na remis, bo karne to loteria. Dobrze jednak, że zdobyliśmy punkt i jest on ważny - dodała trenerka.

- Nie miałam na ten mecz żadnego minimum. Jak się gra u siebie i jest się na tronie lidera, i gra się bardzo równo w tym sezonie, to jak mam nie liczyć na to, żeby u siebie wygrać. I myślę, że przy lepszej postawie całej drużyny, bo nasza gra falowała, byłoby to możliwe. Zabrakło też trochę szczęścia. Siedem sekund do końca i rzut Jaqueline Anastacio na remis, ale nie takie cuda sport widział - zakończyła Bożena Karkut.

W następnej kolejce MKS Zagłębie Lubin zmierzy się z ekipą Młynów Stoisław Koszalin. Zwycięstwo w wyjazdowym meczu, który zaplanowano na 14 maja, zapewni Miedziowym triumf w rozgrywkach.

W razie niepowodzenia, zrobi się bardzo nerwowo. Lubinianki sezon zakończą starciem z wicemistrzem Polski 2020/2021 - KPR Gminy Kobierzyce.

---> Wielki talent na horyzoncie. Niebywały wyczyn nastolatka
---> Eurobud JKS Jarosław walczy o medal. Kolejny rywal na rozkładzie

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
10.05.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Siedem sekund do końca i rzut Jaqueline Anastacio na remis" - to chyba nietrafione podsumowanie. Anastacio punktowała bezlitośnie (zwłaszcza w 2 połowie) a Lubin nie potrafił na to zareagować. Czytaj całość