Torus Wybrzeże potrzebowało takiego meczu. "Uratowaliśmy się przed ostatnią kolejką"

WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mateusz Kosmala (z lewej) z Miłoszem Wałachem
WP SportoweFakty / Michał Mieczkowski / Na zdjęciu: Mateusz Kosmala (z lewej) z Miłoszem Wałachem

Dzięki zwycięstwu 23:22 z Grupa Azoty Unią Tarnów, Torus Wybrzeże Gdańsk utrzymało się w PGNiG Superlidze. Zawodnikom znad morza spadł kamień z serca, gdyż takie mecze generują spory ładunek emocjonalny.

Zawodnicy Torus Wybrzeża Gdańsk w przeciwieństwie do poprzedniego meczu w Mielcu, tym razem wytrzymali ciśnienie. - Wiedzieliśmy co nas czeka. Jak trener wziął czas, to podobna sytuacja była w Mielcu, tylko tam był remis i niestety przegraliśmy. Wiedzieliśmy co musimy zrobić - oddać rzut lub wyrzucić piłkę w ostatnich sekundach, by tarnowianie nie mogli już oddać rzutu. To się udało i cieszymy się, bo uratowaliśmy się przed ostatnią kolejką i utrzymaliśmy się w lidze - powiedział Mateusz Kosmala, skrzydłowy gdańskiego zespołu.

W kluczowych momentach tlen gdańszczanom podawał Artur Chmieliński, który nie dał wyjść rywalowi na prowadzenie. - Nic, tylko bić brawo. Od kiedy pamiętam, nawet jak tu nie grałem, to Artur Chmieliński ciągnął Wybrzeże w najważniejszych meczach i trzymał wysoki poziom. Brawa dla niego i dla całej drużyny. Wszyscy dali z siebie wszystko i nie mam tu na myśli tylko taktyki czy rozmów przedmeczowych, ważne było serducho i zaangażowanie, który wniósł każdy na parkiet. Takiego meczu chyba jeszcze nie mieliśmy - podkreślił Kosmala.

Gdańszczanie potrzebowali takiego spotkania, w którym wytrzymali ciśnienie do samego końca. - Mieliśmy kilka ważnych spotkań gdzie trzymaliśmy wynik, ale odpadaliśmy w końcówce. Mamy co świętować, cieszymy się. Każdemu kto przyszedł się podobało i nie żałował. Wiedzieliśmy, że jak będziemy grali długo i konsekwentnie w ataku, to tarnowianie mają w tych fazach problemy i tworzą się luki. To zafunkcjonowało, a także mocna defensywa - wymienił Mateusz Kosmala.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

Przed gdańszczanami ostatni mecz sezonu i przygotowania do nowych rozgrywek. - Mamy co świętować, ale skupiamy się na ostatnim meczu i będziemy myśleć co w tym sezonie - zauważył szczypiornista.

Wobec kontuzji Dmytro Doroszczuka i Keliana Janikowskiego, jedynym nominalnym obrotowym był Damian Woźniak. - Trenerzy rotowali składem i jeszcze mógłbym zagrać przez 15 minut. To zwycięstwo, to zasługa całego zespołu. Ja stałem wolny w ostatniej akcji i to była formalność. Potrzebowaliśmy takiego meczu. Wynik jest na naszą korzyść - zdobywamy trzy punkty i to najlepszy wynik, jaki mógł być - ocenił młody kołowy.

Czytaj także: 
Łomża Vive walczy o Final Four Ligi Mistrzów 
Siódemka 25. kolejki

Komentarze (0)