Przed rozpoczęciem spotkania gorącym tematem był występ Valentina Porte. Obecność skrzydłowego w protokole meczowym stała pod znakiem zapytania, bo zmagał się on z urazem łydki. Ostatecznie Francuz wybiegł na parkiet. Nie on był jednak największym bohaterem w szeregach Montpellier HB.
Na najjaśniejszy punkt gospodarzy szybko wyrósł Marin Sego - gdyby nie on, zadanie kielczan byłoby zdecydowanie łatwiejsze. Mistrzowie Polski już od pierwszych minut prezentowali się bardzo dobrze, ale chorwacki golkiper mocno dawał im się we znaki. Szczególnie skuteczny Sego był w obronach rzutów posłanych w dolne rejony jego bramki.
Zawodnicy obu ekip nie zawodzili - od początku grali niezwykle intensywnie i starali się podkręcać tempo. Żółto-biało-niebiescy nie dali się niczym zaskoczyć rywalom, nie brakowało jednak emocji. Gorąco zrobiło się już w 12. minucie - Moryto w kontrze rzucił w okolice twarzy Sego, co sprowokowało gospodarzy do reakcji. Porte rzucił się w stronę kieleckiego skrzydłowego - po krótkiej konsultacji sędziów to jednak Francuz musiał usiąść na ławce kar. Dwie minuty otrzymał też Dylan Nahi.
Nie minęły trzy minuty, a czerwoną kartkę zobaczył Daniel Dujshebaev. Na parkiecie iskrzyło, ale nie wyprowadziło to mistrzów Polski z rytmu. Kielczanie szybko odskoczyli na dwie bramki, a potem starali się pilnować przewagi.
Po nieco ponad kwadransie gry trener Tałant Dujszebajew przemeblował niemal cały skład. Nie trzeba było długo czekać na efekt, kielczanie szybko powiększyli prowadzenie do czterech trafień. Francuzi robili wszystko, by zminimalizować straty, ale goście grali czujnie i reagowali w odpowiednich momentach. Na przerwę mistrzowie Polski zeszli wygrywając 16:12.
Druga część meczu zaczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. Szczypiornistom z Montpellier udało się jednak odrobić jedynie dwie bramki. Żółto-biało-niebiescy cały czas starali się kontrolować sytuację, chociaż i oni mieli swoje problemy - szczególnie ze skutecznością. Marin Sego cały czas mocno dawał im się we znaki, kielczanie na każde trafienie musieli się bardzo napracować.
Czego nie udało się wykorzystać w ataku, to mistrzowie Polski nadrabiali w defensywie. Po szalonej, szybkiej końcówce kielczanie zwyciężyli 31:28.
Montpellier HB - Łomża Vive Kielce 28:31 (12:16)
Montpellier: Sego - Berthier, Simonet 3, Villeminot 4, Descat 5, Pellas 2, Bataille, Panić 3, A. Lenne 1, Moscariello 1, Porte 3, Wallinius 4, Duarte 1, Nacinović 1
Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Vujović, Sanchez-Migallon, Sićko 1, A. Dujshebaev 7, Tournat 3, Karacić 2, Kulesz 4, Moryto 4, D. Dujshebaev 1, Thrastarson, Paczkowski, Gębala, Karalek5, Nahi 3
Czytaj też:
Barcelona z patentem na Flensburg
Media: MVP mistrzostw Europy na celowniku Łomży Vive Kielce
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje