W tym artykule dowiesz się o:
Bramkarz: Adam Morawski (Orlen Wisła Płock)
Wszedł i "pozamiatał". Zanim pojawił się między słupkami, Azoty utrzymywały kontakt z Orlen Wisłą i mogły myśleć o korzystnym wyniku w Płocku. Reprezentant kraju zmienił Marcina Wicharego i ugasił zapędy puławian, jak co roku próbujących strącić Nafciarzy z drugiej lokaty. Jeśli w tym sezonie dojdzie do kolejnego spotkania w półfinale, to Władisław Ostrouszko będzie czuł duży respekt przed Morawskim. "Loczek" w niewiarygodny sposób zatrzymywał Ukraińca. Podobnie jak wielu jego kolegów. W nieco ponad 30 minut wykręcił takie liczby - 12 obron, 52 proc. skuteczności. Zniechęcone Azoty nie podjęły walki i zostały rozgromione 31:21.
Lewoskrzydłowy: Bartłomiej Tomczak (NMC Górnik Zabrze)
Na kolejny ligowy występ czekał blisko dwa miesiące. Inni grali, Górnik przełożył mecze ze względu na obecność Martina Galii na ME 2018. Przerwa nie wpłynęła na formę Tomczaka, jednego z najskuteczniejszych w lidze. Mecz z Gwardią zaczął od czterech goli w 15 minut. Na moment poskromił go Adam Malcher, ale uaktywnił się po przerwie i dołożył dwie bramki. Z sześcioma "oczkami" przyczynił się do cennego wyjazdowego triumfu Górnika (31:27). 32-latek wysłał znak, ze nie zamierza odpuszczać liderom strzelców i wkrótce nadrobi zaległości.
ZOBACZ WIDEO: Piorunujący początek Romy na wagę przełamania. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Lewy rozgrywający: Tomasz Klinger (Chrobry Głogów)
Zemsta bywa słodka, choć akurat Klinger sporo zawdzięcza MMTS-owi, zagrał dla niego prawie 130 spotkań ligowych. Z czasem przestał być niezbędny w Kwidzynie. Wpłynęło na to wiele spraw. A to uraz łokcia, a to zawieszenia, słabsza forma. W 20. kolejce przyjechał na "stare śmieci" w barwach Chrobrego Głogów. Zagrał jak za swoich najlepszych lat, był zdecydowany, bezkompromisowy, ostrzeliwał bramkę z dystansu - przeważnie z powodzeniem. Uzbierał siedem goli, a głogowianie nieco nieoczekiwanie wygrali 31:28. 26-latka nie można jeszcze skreślać, fakt faktem, zapowiadał się na gracza większego formatu, ale w nowym klubie powoli odbudowuje pozycję.
Środkowy rozgrywający: Dean Bombac (PGE VIVE Kielce)
Bezlitośni mistrzowie Polski roznieśli w pył osłabionego Piotrkowianina (43:24). 7 z 43 bramek rzucił Bombac. Słoweniec od początku roku gra znacznie lepiej, ale na prawdziwą weryfikację musi zaczekać do spotkań Ligi Mistrzów. Na razie zdecydowanie przerasta środkowych w Superlidze. Kilkanaście dni temu nominowany do siódemki po meczu w Lubinie, w Piotrkowie zagrał na podobnym poziomie. Trafiał z dystansu, jednym zrywem gubił obronę. Pomylił się tylko raz, z rzutu karnego. To dobry prognostyk przed wyjazdem na trudny teren do Flensburga.
Prawy rozgrywający: Iso Sluijters (NMC Górnik Zabrze)
No, no, Górnik zrobił złoty interes i zaklepał Holendra do 2020 roku. Bo Sluijtersa w takiej dyspozycji chciałyby kluby z silniejszych lig. Reprezentant Oranje obył się z Superligą, zawodzi rzadko, właściwie w ogóle. W Opolu non stop niepokoił Adama Malchera rzutami z dystansu. Skoro taki fachura zatrzymał zaledwie jedną z jego 10 prób, to znak, że Holender przygotował znakomitą formę. Przełom roku spędził na zgrupowaniu kadry i musiał tam solidnie popracować. Nieźle spisał się w prekwalifikacjach MŚ 2019, które Holendrzy wygrali, a po powrocie do Zabrza był najskuteczniejszym z Górników w Opolu (31:27).
Prawoskrzydłowy: Arkadiusz Moryto (Zagłębie Lubin)
Nominacja z urzędu, za fenomenalną zdobycz w Mielcu (33:26). Odkąd powstała liga zawodowa, nikt nie rzucił 15 bramek! W nowoczesnej historii rozgrywek raptem kilku graczy może poszczycić się takim bądź lepszym osiągnięciem. Bez cienia wątpliwości przy karnych (6/6), imponujące 9/12 z gry. Moryto zaczął pogoń za Kacprem Adamskim i przy takiej dyspozycji może wkrótce połknąć dotychczasowego lidera snajperów. Polskie parkiety robią się za ciasne dla skrzydłowego Zagłębia, za kilka miesięcy, w barwach PGE VIVE Kielce, zostanie rzucony na głębszą wodę. Ale to taki talent, że poradzi sobie w Lidze Mistrzów i popłynie z prądem.
Obrotowy: Arkadiusz Bosy (Sandra Spa Pogoń Szczecin)
Jakiś czas temu WP SportoweFakty umieściły go na 6. pozycji w kraju. Jeden z najbardziej charyzmatycznych graczy Superligi dał nam kolejny argument za tym, by uważać go za czołowego obrotowego w Polsce. Choć był szczególnie pilnowany, to robił sobie miejsce na kole, dochodził do pozycji rzutowych i wykorzystał wszystkie nadarzające się okazje (7/7). Jego rola w zwycięstwie była jednak większa niż wskazują statystyki. Spójnia ambitnie goniła, doprowadziła do wyniku 27:25 i nie kto inny jak Bosy dał wytchnienie. Po meczu (33:27) w swoim stylu skwitował wyrównaną walkę: - Robiło się ciepło w majtkach. Jeśli Superliga pomyśli o tytule "Złotoustego", to mamy swojego faworyta.