Maryna Gąsienica-Daniel i Monika Hojnisz: Jest naprawdę bardzo zimno, ale jakoś dajemy radę

Reprezentantki Polski w narciarskie alpejskim i biathlonie są zgodne. Organizacja igrzysk olimpijskich w Pjongczangu jest znakomita, atmosfera wspaniała, ale potężne mrozy ostro dają im w kość. Temperatura odczuwalna to -30 stopni Celsjusza.

Michał Bugno
Michał Bugno
Monika Hojnisz Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZBiath. / Na zdjęciu: Monika Hojnisz

- Wszystko w Pjongczangu bardzo mi się podoba. Jest naprawdę super! - Jedyne, co daje w kość, to mróz i wiatr - ocenia reprezentantka Polski w narciarstwie alpejskim Maryna Gąsienica-Daniel.

- Stoki narciarskie zaczynają się na czubkach gór. Rano panuje tam temperatura -25 stopni Celsujsza, a do tego dochodzi wiatr. Jest naprawdę bardzo zimno, ale jakoś dajemy radę. Na stoku są ogrzewane budki, w których pracują ludzie od wyciągu. Pozwalają nam czasem wskoczyć na dwie minuty, żeby się ogrzać - mówi 23-letnia narciarka.

W podobnym tonie wypowiada się biathlonistka Monika Hojnisz, która też stara się dostrzegać pozytywy. - Jak patrzyłam na termometr, to myślałam, że będę marzła jeszcze bardziej. Obieramy taką porę treningu, żeby nie było aż tak zimno. Staramy się trenować w słońcu, za dnia. Tyle, że zawody mają być już o 20:00, więc na słońce nie będzie można liczyć - zauważa Monika Hojnisz.

- Wiatr ciągle wieje, walczymy z tym podczas treningu, ale to nawet lepiej, że dzieje się tak już teraz niż gdyby wiatr zaskoczył nas nagle przed zawodami - mówi. - Cały czas liczę, że zrobi się trochę cieplej. Prognozy pogody też to zwiastują, więc jest nadzieja.

Obie zawodniczki zaznaczają, że zmiana strefy czasowej nie stanowi dla nich większego problemu. - Do Pjongczangu przyjechałam już trzy dni temu, więc można powiedzieć, że trochę się już przyzwyczaiłam. Myślę, że jeszcze przez kilka dni będę odczuwać zmianę czasu, ale jest już coraz lepiej. Moim celem jest zaprezentować tu siebie i Polskę najlepiej, jak tylko się da - podkreśla Maryna Gąsienica-Daniel w rozmowie z WP SportoweFakty.

Co ciekawe, polskie biathlonistki postanowiły… nie przestawiać się na godziny koreańskie. - Tak naprawdę w ogóle tego nie robimy. Starty w zawodach mamy o godzinie 20:00. Kładziemy się spać dopiero około trzeciej nad ranem, a wstajemy koło godziny 12:00. Jeżeli nawet jest jakaś minimalna zmiana, to wynosi maksymalnie dwie godziny. Nie planujemy się przestawiać. Może dlatego, że starty mamy wieczorem. Po prostu skracamy czas do oczekiwania na start – wyjaśnia Monika Hojnisz.

Z Pjongczangu Michał Bugno 

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO Polak z Korei Południowej: Mrozy w Pjongczangu będą bardzo dokuczać sportowcom. Zwłaszcza w konkurencjach narciarskich
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×