Maciej Kurowski: Ogromna prędkość i adrenalina to coś, co lubię

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kurowski
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Maciej Kurowski

- Prędkość i adrenalina to coś, co lubię. Żeby uprawiać saneczkarstwo, trzeba gdzieś sobie dorabiać. Pracowałem jako kelner, teraz działam w rozrywce - opowiada nam polski saneczkarz, Maciej Kurowski.

Maciej Mikołajczyk, WP SportoweFakty: Chyba trudno uprawiać tak mało popularny w Polsce sport jak saneczkarstwo?

Maciej Kurowski: Nie jest łatwo. Nie dostajemy "wypłaty” ze związku. Dopiero kiedy znajdziesz się w czołowej ósemce świata, możesz liczyć na ministerialne stypendium, za które nie jest się w stanie utrzymać. Za uzyskanie ósmego miejsca na mistrzostwach świata dostaję 1700 złotych. Podobnie było w przypadku zapaśnika Damiana Janikowskiego, który miał tak samo i dlatego odszedł do MMA. Często jesteśmy po prostu zmuszani do pracy zarobkowej w tym czasie, kiedy powinniśmy trenować. Przed Vancouver dorabiałem jako kelner, przed Soczi studiowałem, więc łapałem każde dodatkowe zajęcie, teraz działam w branży rozrywkowej. 

[b]

I mimo to udaje się panu jednak startować w elicie.[/b]

Igrzyska w Korei będą moimi trzecimi.

Ile kosztują zawodowe sanki?

To olbrzymie kwoty, nawet ponad 60 tysięcy złotych. Ale można też kupić takie do 20 tysięcy. Do konkurencji indywidualnych sanki są tańsze. Są takie drogie, bo nie produkuje się ich masowo, jak w przypadku nart. 

Jakie prędkości rozwijają sanki?

Prędkości w sankach i bobslejach są niemalże podobne - zazwyczaj to około 130 km/godz.

Jak ocenia pan poziom polskiego saneczkarstwa?

Poziom polskiego saneczkarstwa jest bardzo dobry. Mamy niezłą drużynę i z krajów nieposiadających własnego obiektu jesteśmy najlepsi. Byłoby na pewno lepiej, gdybyśmy taki tor mieli w Polsce.

Do uprawiania tej dyscypliny podobno namówił pana nauczyciel?

Tak, nauczyciel wychowania fizycznego w gimnazjum w Jeleniej Górze jednego dnia zapytał, kto chciałby pojechać pojeździć na sankorolkach. Pojechałem, bo lubiłem sporty ekstremalne. Sporo jeździłem na rowerze, skakałem do wody z dużych wysokości. Saneczkarstwo przypadło mi natychmiast do gustu. Ogromna prędkość i adrenalina to coś, co lubię. 

MACIEJ KUROWSKI
pochodzi z Jeleniej Góry, ma 32 lata. Jego największym sukcesem jest 8. miejsce w sztafecie podczas igrzysk w Soczi. Poza tym zajął 11. miejsce w zawodach Pucharu Świata w Korei Południowej.

ZOBACZ WIDEO Są szanse na medal w sztafecie sprinterskiej kobiet? Ekspert pozbawia złudzeń

Komentarze (0)