Po pierwszej serii Andreas Wellinger zajmował piąte miejsce w konkursie olimpijskim na skoczni normalnej w Pjongczangu, ale w drugiej rundzie popisał się fenomenalnym skokiem na 113,5 metra, dzięki czemu sięgnął po złoty medal. 22-letni zawodnik długo nie dowierzał w to, co się stało.
- To niewiarygodne. Wciąż nie dociera do mnie to, co się stało - mówił wzruszony w rozmowie z Eurosportem. - Wiedziałem, że jeśli oddam świetny skok, będę miał szansę na medal.
- Dziś nie mogę się doczekać piwa pszenicznego, a jutro momentu, w którym odbiorę medal - powiedział z kolei dla ZDF. Skoczkowie wracają do rywalizacji dopiero 14 lutego, więc trunek z pewnością mu nie zaszkodzi, a okraszony wielkim sukcesem będzie smakował jeszcze lepiej.
Trener Werner Schuster przyznał z kolei, że to dla niego i całej drużyny bardzo wzruszający dzień. - Spisywaliśmy się naprawdę dobrze na tej skoczni. Miałem nadzieje, że zawody nie zakończą się po pierwszej rundzie. Wierzyłem w Andiego i dziś, przy tym sprzyjającym wietrze, oddał znakomity skok. Fakt, że czterech moich podopiecznych zakończyło zawody w czołowej dziesiątce, pozwala nam z optymizmem patrzeć w przyszłość - skomentował.
Przypomnijmy, że Wellinger został pierwszym skoczkiem od czasu Jensa Weissfloga, który wywalczył złoty medal igrzysk olimpijskich w rywalizacji indywidualnej. Niemcy czekali na ten triumf 24 lata.
ZOBACZ WIDEO Bronisław Stoch o konkursie w Pjongczang. "Najbardziej przeżywaliśmy ściąganie skoczków z belki"
moim zdaniem bylo to ustawione, nie ma innej m Czytaj całość