Konrad Niedźwiedzki: Przesadziłem z oszczędzaniem sił. To był kosmiczny wyścig

PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA  / Na zdjęciu: Konrad Niedźwiedzki
PAP/EPA / KIMIMASA MAYAMA / Na zdjęciu: Konrad Niedźwiedzki

Konrad Niedźwiedzki jest rozczarowany swoim startem na 1500 m. Polski łyżwiarz szybki jednak nie myśli jeszcze o końcu kariery i szykuje się do pozostałych olimpijskich startów.

Wyścig na 1500 metrów w łyżwiarstwie szybkim mógł Polakom poprawić humory po słabym początku naszych reprezentantów w igrzyskach olimpijskich. Niestety, nasi łyżwiarze także musieli obejść się smakiem. Najlepszy Zbigniew Bródka był dopiero 12. Jan Szymański znalazł się trzy pozycje niżej, a zaledwie 20. był doświadczony Konrad Niedźwiedzki.

33-latek jest rozczarowany swoją postawą. W rozmowie z naszym korespondentem przyznał, że decydujący był słaby początek.

- Zamuliłem gdzieś na pierwszej rundzie. 26,6 (czas pierwszego okrążenia - przyp. red.) no to jest jakaś masakra. Straciłem gdzieś 0,4 s. Chciałem w miarę dynamicznie przejechać, ale też zaoszczędzić trochę siły. Z tym oszczędzaniem przesadziłem, bo dopiero po 700 metrach złapałem fajny rytm i pojechałem dobrze. Szkoda, bo cały tydzień katowałem te duże i małe tory, przejazdy były dobre i nie wiem skąd te 26,6. Może znowu jakiś lekki stresik. Teraz trzeba o tym biegu jak najszybciej zapomnieć i przejść do kolejnego - opowiada Niedźwiedzki.

Polski łyżwiarz twierdzi, że olimpijska rywalizacja stała na bardzo wysokim poziomie. Nawet gdyby spełnił swoje założone cele, to i tak nie miałby większych szans na czołowe miejsca. - Liczyłem na wynik o sekundę lepszy. Cały tydzień jeździłem dobrze, miałem fajne przejazdy i równe rundy. Jak widać po poziomie, który był kosmiczny, to czas 1:46 nawet nie dałby miejsca w dziesiątce. Wielu faworytów się posypało i mamy kilka niespodzianek. Taki jest dystans 1500, który nie wybacza nawet małego błędu.

Co dalej z brązowym medalistą IO sprzed czterech lat? Niedźwiedzki na razie nie chce składać deklaracji, że zakończy karierę. Decyzję podejmie dopiero po wszystkich startach w Pjongczangu. - Myślę, że tym startem bardzo się przybliżyłem do tego, że to ostatnie igrzyska. Po czterech latach przygotowań i wyrzeczeń liczy się na lepszy występ. Poczekam jeszcze spokojnie, bo są inne konkurencje - 1000 metrów i wyścig ze startu wspólnego. Na ten tysiąc nie będę się napinał, bo szanse są małe. To będzie dobre przetarcie i przygotowanie do ważniejszego startu wspólnego.

Wyścig na 1000 metrów odbędzie się w piątek 23 lutego. Następnego dnia łyżwiarze będą rywalizować ze startu wspólnego.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz: Wkładam na siebie, ile tylko mogę, ale twarz totalnie mi odmarzała

Źródło artykułu: