Pjongczang 2018. Złoty gol dał Niemcom ćwierćfinał. W środę na ich drodze staną Szwedzi

Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: reprezentanci Niemiec
Getty Images / Harry How / Na zdjęciu: reprezentanci Niemiec

Zdobyty już w pierwszej minucie dogrywki gol Yannika Seidenberga dał Niemcom zwycięstwo nad Szwajcarami w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. O półfinał hokeiści naszych zachodnich sąsiadów powalczą w środę ze Szwedami.

Można było się spodziewać wyrównanego spotkania i tak też w istocie było. Oba zespoły są bardzo waleczne i stawiają na uważną grę w defensywie. Tymczasem już w dziewiątej sekundzie karę za brutalny faul na Christianie Ehrhoffie otrzymał Cody Almond i Helweci musieli grać w pięciominutowym osłabieniu. 70 sekund po tym zdarzeniu Niemcy na prowadzenie wyprowadził Leonhard Pfoderl.

Potem swoje szanse na bramkę podczas gry w przewadze mieli Szwajcarzy, ale ich specjalne formacje nie funkcjonowały we wtorek prawidłowo. Wyrównanie przyszło dopiero w drugiej tercji, gdy po ładnej akcji trafił Simon Moser. Od tego momentu obie drużyny miały okazje na zmianę rezultatu, lecz nic z nich nie wynikło. Doszło do dogrywki, a jej bohaterem już w 26. sekundzie został Yannic Seidenberg. Zachował się on przytomnie i dobił krążek do bramki rywali po wcześniejszym strzale Dominika Kahuna.

Niemcy pokonali Helwetów po dogrywce 2:1 i dzięki temu po raz pierwszy od 2002 roku wystąpią w ćwierćfinale zimowych igrzysk olimpijskich. W środę na ich drodze do półfinału stanie drużyna Szwecji, która wygrała zmagania w grupie C i w związku z tym wywalczyła bezpośredni awans do ćwierćfinału. Co ciekawe, obie ekipy grały już ze sobą, w trakcie fazy grupowej, w której hokeiści Trzech Koron zwyciężyli skromnie 1:0. Pokonani we wtorek Szwajcarzy zajęli ostatecznie w Pjongczangu 10. pozycję.

Szwajcaria - Niemcy 1:2 po dogrywce (0:1, 1:0, 0:0, 0:1)

Bramki:
0:1 - Pfoderl (Hördler, Hager) 2' (5 na 4)
1:1 - Moser (Ambühl, Suter) 24'
1:2 - Seidenberg (Kahun, Mauer) 61'

Strzały: 21-25
Kary: 29-12

ZOBACZ WIDEO: Małgorzata Kot: Maciek przyjechał do Pjongczangu jako ten piąty. Podziwiam go, że to wytrzymał i się nie spalił

Źródło artykułu: