Weronika Nowakowska mówi o sztafecie: Zabrałaś Polsce medal - tak przeczytałam

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Weronika Nowakowska
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: Weronika Nowakowska

- Drugi raz bym tego nie powiedziała - mówi Weronika Nowakowska, autorka najgłośniejszej w Polsce wypowiedzi w czasie igrzysk w Pjongczangu. - Wciąż jestem w szoku, jak wielu ludzi czeka na porażkę i później zaczyna "jazdę" - dodaje.

Polska biathlonistka jechała do Korei wiedząc, że po igrzyskach zakończy karierę. Marzyła, by odejść ze sportu z olimpijskim medalem w ręku, jednak podium okazało się nieosiągalne. W sprincie, biegu pościgowym i biegu indywidualnym na 15 kilometrów Nowakowska zajmowała odległe miejsca, do biegu masowego nie zdołała się zakwalifikować.

31-letnia biathlonistka poczuła się osobiście dotknięta napływającymi z kraju komentarzami "hejterów", którzy polskich olimpijczyków określali mianem turystów. Na Instagramie opublikowała filmik, w którym dobitnie powiedziała, co myśli o osobach wyrażających takie opinie.

- Wszystkim tym, którzy twierdzą, że przyjechaliśmy tu na wycieczkę, to wam powiem, że w du*** byliście i gó*** widzieliście, sorry - te słowa lotem błyskawicy obiegły całą Polskę i były komentowane przez kilka kolejnych dni. Jedni przyznawali Nowakowskiej rację i uważali, że miała prawo do tak ostrych słów, zdaniem innych zawodniczka klubu AZS-AWF Katowice zaprezentowała postawę i język niegodne olimpijczyka.

Teraz, w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", Nowakowska przyznaje się do błędu. - Biję się w piersi, drugi raz bym tego nie powiedziała, to było niepotrzebne - mówi. Dodaje przy tym, że wciąż jest w szoku, jak wielu ludzi "czeka na porażkę i później zaczyna jazdę".

Nasza reprezentantka miała szansę zamknąć usta wszystkim swoim krytykom w kończącej olimpijskie zmagania biathlonistek sztafecie. Po trzech zmianach Polki niespodziewanie prowadziły, jako ostatnia na trasę ruszyła właśnie Nowakowska. Niestety, nie zdołała utrzymać się w czołowej trójce i linię mety minęła jako siódma.

Polka przyznaje, że ruszając na trasę była świadoma, jak trudne czeka ją zadanie. Musiała walczyć z lepszymi od siebie zawodniczkami, jak Białorusinka Daria Domraczewa czy Szwedka Hanna Oeberg. I nie była w stanie tej walki wygrać.

- Wiedziałam też, że jeśli ja zrobię swoje i one także, to okaże się za mało. Musiałoby się zdarzyć coś jeszcze. Wzięłam jednak tę zmianę, bo ktoś musiał. Teraz do końca życia będę myśleć, czy mogłam zrobić coś więcej. Okazało się, że wszystko co mam, to za mało, a to najbardziej boli sportowca. Przykro mi - powiedziała "Przeglądowi Sportowemu".

- Ogólny obraz jest jednak taki, że zaczęłam pierwsza, skończyłam siódma, więc teraz mam klękać i przepraszać, bo wszystko zniszczyłam - dodała srebrna i brązowa medalistka mistrzostw świata w Kontiolahti sprzed trzech lat. - "Zabrałaś medal Polsce" - tak przeczytałam. Co mam teraz zrobić? Biorę to na klatę - podkreśliła.

ZOBACZ WIDEO Mieszkają najwyżej w Polsce, są dumni z Kamila Stocha. Zobacz reportaż z Zębu

Komentarze (26)
nowy swir
26.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bylo minelo,troche zal tej sztafety medal byl blisko 
avatar
Tadeusz Żelichowski
25.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Odczepcie się od zawodników, robią to na co im pozwoliły pieniądze na szkolenia, na trenerów i na sprzęt. Niespotykanym jest by zawodniczki pożyczały od koleżanek narty, bo mają lepsze. To wina Czytaj całość
avatar
Dalila
25.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Co za bzdury Pani wygaduje?"Wielu ludzi czeka na porażkę"???????? My, kibice, czekamy na zwycięstwa i dobre wyniki naszych reprezentantów, trzymamy za nich kciuki, kibicujemy....Może gdyby Pani Czytaj całość
avatar
Zbigniew Januszewski
25.02.2018
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
WERONIKO OLEJ hejterów 
mechanikwirus
25.02.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Weronika tutaj chodzi tylko puste pompowanie sensacyjnego newsa, tutaj nie wolno wchodzić, a broń boże czytać te wypociny.