Po ocenach sędziowskich podczas pierwszego konkursu indywidualnego skoczków w Pjongczangu było sporo kontrowersji. M.in. ws. not przyznawanych przez polskiego sędziego, Ryszarda Guńkę. Część kibiców uważa, że dał on o pół punktu zbyt niską notę Stefanowi Huli, który przy wyższej ocenie stanąłby na podium. Spekulowało się też, że Guńka przydzielił o pół punktu zbyt wysoką ocenę Norwegowi Robertowi Johanssonowi.
Sprawę wyjaśnia Kazimierz Bafia, trener i sędzia międzynarodowy. - Faktycznie Stefek mógł dostać pół punktu więcej, ale nota nie była zła. Norweg z kolei mógł otrzymać niższą notę, bo odjechała mu narta. My, jako sędziowie, nie mamy jednak czasu na powtórki. To jest kwestia kilku sekund. Trzeba pomyśleć chwilę i wysłać notę - tłumaczy Bafia.