Zadzwoniła do mamy trzy razy. Przeraziła się, co powiedziała

Alina Shinkarenko tuż po rozpoczęciu wojny zadzwoniła do swojej mamy. Mieszka na ukraińskich terenach okupowanych przez Rosję. Skończyło się kłótnią, bo matka pływaczki nie wierzy w wojnę.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
flaga Rosji Getty Images / Na zdjęciu: flaga Rosji
Niespełna rok temu świętowała brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio w pływaniu synchronicznym. Teraz 23-letnia Alina Shinkarenko musi ukrywać się w schronach i walczyć o przetrwanie. Wojna, którą Rosja rozpętała w Ukrainie, całkowicie zmieniła jej życie.

Nie tylko chodzi o to, że w tej chwili sport zszedł na daleki plan i nie ma mowy o trenowaniu. Wojna odbiła się także na jej relacjach rodzinnych. Pływaczka pochodzi z Doniecka, a jej mama cały czas mieszka na ukraińskich terenach, które od kilku lat są okupowane przez Rosję.

Sportsmenka na własnej skórze przekonała się, jak działa rosyjska propaganda. Mocno się zdziwiła, kiedy tuż po wybuchu wojny zadzwoniła do swojej mamy.

- W pierwszych dniach kłóciłyśmy się z mamą. Natychmiast do niej zadzwoniłam i powiedziałam: "Mamo, strzelają do nas, wojna się zaczęła". Była 7 rano i słyszałam, że jeszcze spała. Powiedziała: "Zaraz obejrzę wiadomości". Potem oddzwoniła i mówi: "Wszystko jest w porządku, nasze i wasze wojska są na granicy, jest neutralność, a strzelają wasi naziści". Odparłam tylko: "Ok, mamo, do widzenia" - opowiada Ukrainka.

Shinkarenko ma krewnych w miejscowości Wołnowacha. Kiedy wtargnęły tam rosyjskie wojska, straciła z nimi kontakt. Wtedy kolejny raz spróbowała porozmawiać z mamą.

- Mówię do niej: "Mamo, nie ma już Wołnowachy, została zbombardowana". A ona na to odpowiada: "To twoi naziści walczą z twoją armią. Mówię: "Mamo, to bardzo ciekawe, po prostu się nudzimy i postanowiliśmy zagrać ze sobą w paintballa". Odpowiedziała: "Nie wiem, nie zaatakowaliśmy was".

Potem odbyła się jeszcze jedna rozmowa. Pływaczka przez telefon obraziła Władimira Putina. Dodała także, że do końca życia będzie głosować na Wołodymyra Zełenskiego. Skończyło się kolejną kłótnią, po której przestała rozmawiać z mamą.

Niestety, tak działa putinowska propaganda. W rosyjskich mediach wmawia się ludziom, że rosyjskie wojska wtargnęły do Ukrainy, aby ją wyzwolić od nazistów. Nikt też nie nazywa tego wojną, a "operacją specjalną". Wielu Rosjan wierzy w te kłamstwa, co potwierdza historia Shinkarenko.

"Nie ma już kraju o nazwie Rosja". Mocne słowa selekcjonera Ukrainy >>
Na to miasto spadają rosyjskie bomby. Bramkarz chce tam grać >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×