Medalista olimpijski trafił do więzienia. Odgrywał "centralną rolę"

Getty Images / Na zdjęciu: Scott Miller
Getty Images / Na zdjęciu: Scott Miller

O poważnych problemach może mówić dwukrotny medalista olimpijski - Scott Miller. Znany pływak przyznał się do kierowania kartelem narkotykowym w jego rodzimej Australii. Sąd skazał byłą gwiazdę.

W tym artykule dowiesz się o:

Przykład Scotta Millera doskonale obrazuje, że część sportowców może mieć ogromne problemy po zakończeniu kariery. Były pływak, który na igrzyskach olimpijskich w Atlancie (1996 rok) zdobył dwa medale - srebro indywidualnie stylem motylkowym na 100 metrów oraz brąz w sztafecie 4x 100 metrów stylem zmiennym - został skazany na pięć lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności.

Sprawa toczyła się już od lutego 2021 roku. To właśnie wtedy zatrzymano Millera oraz jego wspólników (więcej TUTAJ). Wówczas oskarżono go o sprawowanie centralnej roli w grupie przestępczej dostarczającej metamfetaminę w stanie Nowa Południowa Walia. Te oskarżenia się potwierdziły, bowiem były sportowiec przyznał się do postawionych mu zarzutów.

W czasie rozprawy Scott Miller podkreślił, iż jego problemy związane z narkotykami to efekt problemów psychicznych powiązanych z uprawianiem zawodowego sportu. Te miały rozpocząć się już w momencie kiedy miał 15 lat, a z czasem jego stan się pogarszał. Duży wpływ na to miał mieć "zaledwie" srebrny medal w wyścigu indywidualnym w jego koronnej konkurencji oraz późniejsze samobójstwo jego byłej żony w 2014 roku.

Sąd skazał byłego pływaka na 5,5 roku więzienia. Warto podkreślić, że po trzech latach będzie mógł ubiegać się o zwolnienie warunkowe. To nastąpi już w kwietniu 2024 roku, ponieważ jego kara formalnie jest liczona od aresztowania w lutym 2021 roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

To nie są jedyne problemy z prawem, w które zamieszany jest Scott Miller. Po zakończeniu kariery miał m.in. prowadzić agencję towarzyską oraz był wielokrotnie aresztowany za bójki.

Zobacz także: Niezwykła lekcja Otylii Jędrzejczak
Zobacz także: Rodzinny dramat Michaela Phelpsa

Komentarze (0)