Trener miał gwałcić ją przez lata, a związek nie zrobił nic. Szokujące wyznanie pływaczki

Twitter / Na zdjęciu: Sarah Ehekircher
Twitter / Na zdjęciu: Sarah Ehekircher

Sarah Ehekircher, amerykańska pływaczka, przez lata miała przeżywać koszmar. Miał gwałcił ją trener, a związek pływacki miał przymykać na to oko. - Ten "związek" wprawił moje życie w spiralę upadku - mówi o swojej dramatycznej historii Sarah.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ten całkowicie dysfunkcyjny "związek" seksualny wprawił moje życie w spiralę upadku. Aborcje były bolesną i traumatyczną częścią mojego życia, doprowadzając do próby samobójczej - relacjonuje Sarah Ehekircher. W końcu przerwała milczenie, jej oprawcą miał być jej wieloletni trener, Scott McFarland.

Wieloletni koszmar

Miał zgwałcić ją po raz pierwszy, gdy miała 17 lat. Sarah była wtedy w trudnej sytuacji, bo w młodym wieku straciła matkę, ojciec popadł w alkoholizm, z czasem rozpoczynając nowe życie u boku nowej kobiety. Córka poszła w odstawkę.

Sarah jako nastolatka została wyrzucona z rodzinnego domu. Nie miała dokąd pójść. Dach nad głową dał jej Scott McFarland, jej trener pływania. Choć nie, stwierdzenie, że dał jej dach nad głową jest nadużyciem. McFarland poprosił licealistkę, by ta wprowadziła się do jego mieszkania z jedną sypialnią.

ZOBACZ WIDEO: US Open. Wojciech Fibak o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia: To mogą być historyczne konsekwencje dla tenisa

Podejrzana propozycja? Dla Sarah, która w głowie miała tylko sportowy rozwój - nie. Podobnie zresztą jak dla osób z otoczenia jej i jej trenera.

- Wszyscy wiedzieli, że mieszkam z mężczyzną po trzydziestce, ale nikt nigdy nie zapytał mnie, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie dzieje się mi nic złego. Pozostałe dzieci były skupione na zdobyciu aprobaty trenera, a ich rodzice byli zajęci tylko tym, jak będą prezentować się ich pociechy - opowiada Ehekircher dla The Guardian.

Wprowadzenie się do mieszkania McFarland było początkiem dramatu w życiu Sarah. Dramatu, który miał trwać przez lata.

Zrównana z ziemią

- Myślałam tylko o wyjeździe na igrzyska olimpijskie. To bajka, którą trenerzy opowiadają przed każdym dzieciakiem, który zostaje pływakiem. Marzenie, które trenerzy ze złymi intencjami wykorzystują na swoją korzyść. Obiecują, że zostaniesz wielkim pływakiem, a tak naprawdę stosują drapieżne zachowania, skłaniając dzieci do zrobienia wszystkiego, o co oni poproszą. Wiem, że tak jest, bo mi się to przydarzyło - mówi Sarah.

McFarland miał przyjąć taktykę zrównania Ehekircher z ziemią, a następnie przypuszczenia ataku. Trochę tak jak bokser, który usypia czujność rywala, by uderzyć z pełną mocą. Jeden z przykładów wspomnianych przez Ehekircher: "kazał zważyć mi się przed posiłkiem, położył ręce na moich ramionach, a następnie rzucił mi prosto w oczy: jesteś słaba, jesteś gó....".

Po treningu miał kazać jej natomiast jeździć na rowerze stacjonarnym przez co najmniej dwie godziny. To była powszechna technika: sprawienie, by "cel" poczuł się bezwartościowy, by robił wszystko, by usłyszeć coś pozytywnego. - Chodziło o to, by złamać wszelką pewność siebie, którą w sobie miałam. Dzięki temu łatwiej było mu później molestować mnie seksualnie - twierdzi po latach Sarah.

Niedługo po tym, jak Ehekircher wprowadziła się do mieszkania McFarland, ten miał zaatakować po raz pierwszy. Tyle, że nie w lokalu. Sarah opowiada: Zgwałcił mnie podczas zawodów pływackich w Irvine w Kalifornii. Protestowałam, ale on nic sobie z tego nie robił.

Po otrzymaniu stypendium pływackiego na University of Arkansas McFarland zgodził się na powrót Sarah do domu na Święto Dziękczynienia. Warunek: miała ważyć co najmniej 57 kg. Ważyła, bo zaszła z trenerem w pierwszą ciążę. Osiem miesięcy później znów stała się brzemienną. Obie ciąże zakończyły się w tym sam sposób: aborcją. Miał żądać tego McFarland.

Rozbita na kawałki

- W ciągu następnej dekady narastające emocjonalne żniwo tego całkowicie dysfunkcyjnego "związku" seksualnego wprawiło moje życie w spiralę upadku. Aborcje były bolesną i traumatyczną częścią mojego życia. W 1999 roku miałam pierwszą poważną próbę samobójczą - opowiada Sarah.

- Okropna i przerażająca historia, prawda? Ale kiedy zaczęło się to po raz pierwszy około 1986 roku i trwało do lat 90., moje relacje z trenerem McFarlandem nie były tajemnicą. Nie było powodu, aby je ukrywać: uznano to za normalne - przyznaje.

Relację Ehekircher z McFarlandem za normalne uznało USA Swimming (krajowy organ zarządzający pływaniem wyczynowym w Stanach Zjednoczonych). Jak przekonuje pływaczka, związek nie zrobił nic, by pomóc domniemanej ofierze trenera McFarlanda.

Zresztą nie tylko on należał do grona szkoleniowców pracujących w USA Swimming, którzy mieli gwałcić sportowców. Sarah: wielu trenerów po prostu postrzegało nieskrępowany dostęp do ledwie ubranych dziewcząt przed okresem dojrzewania i dorastania jako dodatek do pracy.

Jako 35-latka po raz pierwszy opowiedziała o swojej sytuacji członkom grupy ds. wykorzystywania seksualnego w USA Swimming. Sprawa jednak nie została zgłoszona odpowiednim służbom. - Usłyszałam, że nie jestem wyjątkowa, że takie sytuacje zdarzają się cały czas, że powinnam sobie z tym poradzić.

Po sprawiedliwość

W 2010 roku, gdy Sarah miała 41 lat, ponownie zgłosiła nadużycia do pływackiego związku. Ten przesłuchał McFarlanda. Trener przyznał się do stosunku seksualnego ze swoją ofiarą, ale upierał się, że "pierwszy raz" wydarzył się dopiero wtedy, gdy Sarah była pełnoletnia.

Wtedy jeszcze nie istniała reguła zabraniająca prywatnych relacji na linii trener - sportowiec (weszła w życie w 2013 roku), dodatkowo adwokat Ehekircher pracował wówczas dla firmy prawniczej obsługującej USA Swimming. Nic więc dziwnego, że sprawa znów została zamieciona pod dywan, a zarzuty sportsmenki uznano za niewiarygodne.

Gdy wydawało się, że Sarah już nigdy nie doczeka się kary dla jej oprawcy, Kalifornia niedawno zmieniła swój status przedawnienia w przypadkach wykorzystywania seksualnego. Od 2020 roku ofiary takich nadużyć będą miały trzy lata na wniesienie roszczeń, które uległy przedawnieniu. Co więcej - nowe prawo umożliwia uzyskanie potrójnego odszkodowania, jeśli ofiara udowodni, że ucierpiała w wyniku zatuszowania jej krzywd.

W końcu, po latach, już jako 51-latka, Ehekircher złożyła pozew przeciwko McFarlandowi. Wykazano w nim, że trener zaczął przygotowywać Sarah do relacji seksualnej, gdy pływaczka miała 16 lat. Ruszyła sprawa sądowa. Jeśli pływaczka wygra w sądzie, to McFarland odpowie za swoje czyny sprzed lat.

Zobacz też:
Karolina Hamer: Medale nie są najważniejsze. One nie przytulają
Pływanie. Skandal w reprezentacji USA. Sześć zawodniczek oskarżyło trenerów o molestowanie

Źródło artykułu: