Rajd Polski może wrócić do mistrzostw Europy

WP SportoweFakty / Marcin Hennek
WP SportoweFakty / Marcin Hennek

Jean Baptiste-Ley, koordynator rajdowych mistrzostw Europy o tym, czy Rajdu Polski po wypadnięciu z kalendarza WRC zastąpi Rajd Rzeszowski w przyszłym sezonie ERC i czy polscy kibice są tak niesforni, jak twierdzą szefowie WRC.

Rajd Polski

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Rowiński, WP SportoweFakty: Czy wypadnięcie Rajdu Polski z kalendarza WRC oznacza, że powróci on do ERC i zastąpi Rajd Rzeszowski?

Jean Baptiste-Ley: Najpierw trzeba kilka rzeczy uporządkować. Organizatorem obu tych rajdów jest PZM. Współpracujemy od lat, kiedy Rajd Polski był jeszcze częścią mistrzostw Europy, a później awansował do WRC . Dla nas to duża satysfakcja, kiedy jedna z naszych rund przechodzi do WRC ponieważ to oznacza, że organizacja była bardzo dobra, trasy świetnie przygotowane i widowisko stało na wysokim poziomie. W tamtych czasach nasza współpraca z PZM układała się znakomicie, a kiedy Rajd Polski przeszedł do WRC, dzięki popularności i osiągnięciom Kajetana Kajetanowicza oraz temu, że rajdy w waszym kraju są tak popularne, naszym celem było przywrócenie Polski do kalendarza ERC. Szukaliśmy ciekawego asfaltowego rajdu w Polsce, zaproponowano nam Rajd Rzeszowski. W 2016 roku zadebiutował jako runda ERC i to był bardzo dobry początek. Dla rajdu debiutującego w ERC nie jest łatwo wszystko od razu perfekcyjnie zorganizować, nakłonić czołowych kierowców do wystartowania w zawodach, ale po dwóch latach naszej współpracy muszę przyznać, że tegoroczny Rajd Rzeszowski był ogromnym sukcesem. 26 załóg w samochodach R5, promocja imprezy na wysokim poziomie i zwroty medialne sprawiają, że jesteśmy dumni z tego, że ponad dwa lata temu postawiliśmy na Rajd Rzeszowski. W trakcie zaledwie dwóch sezonów ten rajd stał się czołową rundą ERC. Patrząc na wszystkie rundy w kalendarzu to właśnie Rajd Rzeszowski zrobił największy postęp w porównaniu z poprzednim rokiem.

Czyli wolałby pan, aby to Rajd Rzeszowski został w ERC?

Rozmawiamy z PZM, jaki program będzie najlepszy dla ERC. Oczywiście nie ma takiej możliwości, aby w ERC były dwa rajdy w Polsce w sezonie 2018. Trzeba dokonać wyboru. Najpierw musimy jednak poczekać na oficjalną informację na temat wypadnięcia Rajdu Polski z kalendarza WRC. Dopiero wówczas Rajd Polski może zostać rundą ERC.

Powrót Rajdu Polski do ERC oznaczałby, że szutrowy rajd zastąpiłby rundę rozgrywaną na asfalcie. To problem dla całej serii?

Nie rozpatruję tego w kategoriach problemu. To duża sprawa dla nas i samych zawodników, ponieważ szutrowe rajdy są efektowniejsze i popularniejsze. Z tego punktu widzenia to dobry sposób na promocję rajdów i naszej serii. Organizacyjnie Rajd Polski jest na poziomie WRC, więc nie mam żadnych wątpliwości, że z przygotowaniem tej rundy nie byłoby żadnego problemu. Na razie decyzja jeszcze nie zapadła. Najpierw musimy zaczekać na potwierdzenie ze strony FIA i za kilka tygodni wszystko powinno być jasne. Wspólnie z PZM zdecydujemy, czy Rajd Polski zastąpi rundę w Rzeszowie. Chcę podkreślić, że naszym nadrzędnym celem jest utrzymanie Polski jako jednego z gospodarzy rundy ERC w przyszłym roku.

Obecnie w kalendarzu ERC są cztery rajdy asfaltowe i cztery szutrowe. Powrót Rajdu Polski spowodowałby większe zmiany w przyszłorocznym kalendarzu?

Niekoniecznie. Równy podział nie jest czymś czego nie możemy zmienić. Absolutnie jesteśmy w stanie zaakceptować podział na pięć rajdów szutrowych i trzy asfaltowe. To żaden problem. Od tego sezonu wprowadziliśmy wiele zmian. Przede wszystkim zmniejszyliśmy ilość rajdów z 10 do ośmiu. Dzięki temu w tym sezonie bijemy rekordy w ilości zgłaszanych załóg. To pokazuje, że obecny format mistrzostw jest optymalny.

Oliver Ciesla, dyrektor zarządzający WRC tłumaczył, że głównym powodem wyrzucenia Rajdu Polski byli kibice, którzy stali w niebezpiecznych miejscach. W ERC też macie kłopot z polskimi kibicami?

Bezpieczeństwo zawsze musi być priorytetem. W ERC z roku na rok staramy się poprawiać bezpieczeństwo zarówno startujących załóg, jak i kibiców. Jeśli chodzi o polskich fanów to nigdy nie stanowili oni problemu. Oczywiście ERC jest mniejszej skali imprezą w porównaniu do WRC. Załóg i kibiców jest trochę mniej, więc organizatorom łatwiej jest nad tym zapanować.

W tym roku w Rzeszowie były jakiekolwiek problemy z kibicami?

Nie było żadnych kłopotów. Wręcz przeciwnie. Polscy fani są fantastyczni, nie tylko oglądają rajdy, ale żywiołowo reagują, są nieodłączną częścią widowiska. Cieszymy się, że Rajd Rzeszowski zarówno od strony sportowej, jak i zabezpieczenia zawodów był na wysokim poziomie. Organizatorów i kibiców mogę tylko chwalić.

Kibice często traktują ERC jak serię konkurencyjną dla WRC. Pan też tak na to patrzy?

ERC to przede wszystkim seria dla prywatnych kierowców, WRC jest dla zespołów fabrycznych z kilkoma prywatnymi kierowcami. Nie mamy aspiracji, aby rywalizować z WRC, nasza filozofia jest zupełnie inna. Chcemy być przystępną kosztowo serią, która pomoże utalentowanym kierowcą w rozwoju i cieszymy się, jeśli zawodnik z ERC trafi do fabrycznego teamu WRC. To samo dotyczy rajdów. Jeśli, któraś z naszych rund trafi do kalendarza WRC to znaczy, że dobrze wykonujemy swoją robotę.

Staramy się pomagać młodym kierowcom. Główną nagrodą za mistrzostwa w klasie ERC Junior U-27 jest 100 tys. euro wsparcia w dalszej karierze. Z kolei zwycięzca kategorii ERC Junior U-28 będzie miał okazję wystartować w europejskiej rundzie WRC za kierownicą samochodu WRC z 2016 roku. W ten sposób chcemy budować rajdową piramidę i ułatwiać młodym kierowcą awans do WRC.

Ten sezon może być historyczny dla ERC. Jeśli Kajetan Kajetanowicz zdobędzie tytuł, zostanie pierwszym kierowcą, który po raz trzeci z rzędu został rajdowym mistrzem Europy.

Kajto jest liderem i nie ulega wątpliwości, że to znakomity kierowca, ale nie będzie mu łatwo. Poziom ERC rośnie z roku na rok, różnice pomiędzy zawodnikami są coraz mniejsze. Kajto to nasza gwiazda, ale będzie musiał ostro walczyć do samego końca, aby dowieść tytuł do mety. Aleksiej Łukjaniuk czy Bruno Magalhaes nie ułatwiają mu zadania. Trzeba jednak przyznać, że Kajto znakomicie łączy szybkość z doświadczeniem i rozważną jazdą. Łukjaniuk być może jest szybszym kierowcą, ale w rajdach szybszy wcale nie oznacza lepszy. Wasz kierowca jest sprytny, potrafi gromadzić punkty, a to na końcu ma kluczowe znaczenie.

ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: To był świetny weekend. Teraz myślę już tylko o Dakarze

Źródło artykułu: