Podczas najbliższego weekendu Craig Breen wróci za kierownicę Citroena C3 WRC po raz pierwszy od lutego, gdy zajął drugie miejsce w Rajdzie Szwecji. Irlandczyk w Meksyku i na Korsyce ustąpił w zespole miejsca Sebastienowi Loebowi, który zdecydował się na powrót do WRC po kilku letniej przerwie.
Breen zdradził, że było mu ciężko pozwolić sobie na odpoczynek i szukał wszelkiej formy aktywnego spędzania czasu w połączeniu ze sportową rywalizacją, do której jest przyzwyczajony od wielu lat. Tutaj z pomocą kierowcy Citroena przyszedł były uczestnik cyklu WRC, a obecnie kierowca testowy Williamsa w F1 - Robert Kubica.
- Odkąd skończyłem osiem lat, nieustannie rywalizowałem z kimś tydzień w tydzień, dlatego odstawienie tego na osiem tygodni nie było łatwym zadaniem do wykonania - powiedział Breen.
- Aby zająć czas, postanowiłem wystąpić w lokalnym wyścigu kartingowym we Włoszech. Jestem dobrym przyjacielem Roberta, który sprzedał mi skrzynię biegów z maszyny o pojemności 125cc. Bawiłem się świetnie za kierownicą gokarta, ale gdy przyszedł czas wyścigu, zachorowałem na grypę i musiałem się wycofać - żałował kierowca z Irlandii.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #21. Jakub Błaszczykowski wrócił!
Po fenomenalnym występie Breena w Szwecji pojawiły się głosy, że Citroen powinien zrobić wszystko, aby nie wybijać z rytmu swojego kierowcy, który musiał oddać samochód zgodnie z ustaleniami w ręce Sebastiena Loeba.
- Gdy pierwszy raz dotarłem na tor kartingowy, to obiecałem sobie, że wyłączę wszystkie media społecznościowe i nie będę śledził niczego związanego z WRC. Trwało to jednak dosłownie 15 minut, dopóki nie opuściłem toru i zająłem się swoim gokartem, słuchając jak Seb kończy udział w Rajdzie Korsyki. A on zajął właśnie moje miejsce - podsumował 28-latek, który wciąż czeka na pierwszą wygraną w WRC.