Do wypadku z udziałem kierowcy fabrycznego teamu Hyundaia doszło na ostatnim szutrowym odcinku dnia - Ponte de Lima. Hayden Paddon po przejechaniu ledwie kilometra zaliczył potężne uderzenie w skały, gdy próbował ominąć leżące na trasie kamienie.
Kierowca Hyundaia i20 wyszedł z samochodu o własnych siłach, ale odczuwał silny ból pleców. Poważniejszych urazów uniknął pilot załogi Sebastian Marshall. Na trasę została wezwana jednak karetka, która zabrała Paddona z powrotem na punkt startu odcinka.
- Hayden próbował uniknąć kamieni leżących na drodze od wewnętrznej strony i pojechał szeroko, wpadając do rowu. Niestety, gdy dobiegł on końca, to Hyundai zaliczył potężne uderzenie. Najsilniej można było to odczuć właśnie od strony kierowcy - tłumaczył menedżer zespołu Alain Penasse.
Lekarze po wstępnych oględzinach podjęli decyzję, że Nowozelandczyk będzie musiał udać się na szczegółowe badania do szpitala w Porto, do którego został przewieziony helikopterem. Organizatorzy postanowili odwołać dalszą rywalizację na trasie wspomnianego odcinka, ponieważ samochód Paddona zablokował drogę, a dodatkowo wezwano do punktu karetkę.
Zdjęcie z miejsca wypadku Haydena Paddona
Golpe feo y duro del bueno de Paddon cuando iba lider. #wrc #portugal pic.twitter.com/HrXqg1Zs2e
— Juanjo López (@JuanjoLopez85) 18 maja 2018
Hyundai poinformował, że jeśli Paddon odzyska siły i będzie gotowy do jazdy, to w sobotę wróci na trasę Rajdu Portugalii. Kierowca pochodzący z Antypodów nie jest w tym sezonie regularnym kierowcą Hyundaia. Wcześniej startował w Rajdzie Szwecji. W Portugalii jedzie dopiero drugi rajd WRC w sezonie. Przed wypadkiem przewodził stawce w klasyfikacji generalnej z przewagą 3,2 sekundy nad Danim Sordo.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"