Trzeci etap Rajdu Dakar rozgrywany był przy padającym deszczu, a coraz gorsze warunki, uniemożliwiające w razie potrzeby start śmigłowca ratunkowego, doprowadziły ostatecznie do przerwania rywalizacji. Wywołało to spore zamieszanie, gdyż część motocyklistów pokonała całą wyznaczoną trasę, kierowcy samochodów dobrnęli do 378. kilometra, a w najgorszym położeniu znalazły się załogi SSV.
Organizator poinformował, że ze względu na coraz gorsze warunki podjęto decyzję, by zatrzymać ekipy znajdujące się na trasie i wezwać je do powrotu na biwak w Ha'il. Do punktu kontrolnego zlokalizowanego na 378. kilometrze nie dojechali m.in. Michał Goczał z pilotem Szymonem Gospodarczykiem.
Natomiast z nieoficjalnych rezultatów wynika, że kolejny etap Dakaru padł łupem Marka Goczała i Macieja Martona. Duet Energylandia Rally Team nie miał sobie równych również na poniedziałkowej trasie i pewnie przewodzi klasyfikacji SSV. Ma w tej chwili ponad 11 minut przewagi nad drugą w stawce załogą de Oliveira-Prata.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Na wyróżnienie zasłużył Eryk Goczał. 18-latek dopiero debiutuje w Dakarze i jest najmłodszym uczestnikiem rajdu w historii, a w trudnych warunkach poradził sobie całkiem nieźle. Nastolatek wjechał na metę z ósmym czasem i stratą niespełna 19 minut do ojca. Najmłodszy z klanu Goczałów zajmuje trzecie miejsce w "generalce" imprezy.
Wyniki trzeciego etapu Rajdu Dakar pozostają nieoficjalne, gdyż sędziowie mają pełne ręce roboty w związku z przerwaniem wtorkowej rywalizacji i przeliczeniem czasów tych załóg, które nie osiągnęły wymaganego punktu kontrolnego.
Czytaj także:
Zostawił żonę i troje dzieci. Nie żyje Ken Block
Polak liderem Rajdu Dakar. Drugi etap wywrócił stawkę do góry nogami