Polacy w walce o wygraną w Dakarze. Ojciec dumny z syna

Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Marek Goczał
Materiały prasowe / Energylandia Rally Team / Na zdjęciu: Marek Goczał

Marek Goczał wygrał szósty etap Rajdu Dakar w klasyfikacji SSV. Kierowca Energylandia Rally Team pozostaje w walce o wygraną w całej imprezie. Równocześnie jest dumny z tego, jak w najtrudniejszym rajdzie świata prezentuje się jego 18-letni syn Eryk.

Za nami już szósty etap tegorocznego Rajd Dakar. W piątek na zawodników czekał najdłuższy etap całego rajdu - aż 918 kilometrów prowadzących z Ha'il do stolicy Arabii Saudyjskiej, czyli Rijadu. Załogi mierzyły się z odcinkiem specjalnym o długości 358 kilometrów, którego większość stanowił po raz kolejny piach oraz wysokie wydmy.

Kolejne dakarowe zwycięstwo zaliczyli Marek Goczał z Maciejem Martonem. Energylandia Rally Team może pochwalić się dubletem, bowiem drugie miejsce w kategorii SSV zajęli Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem. Braci na mecie dzieliły ledwie 2 minuty i 26 sekund.

W czołówce kolejny etap ukończył też najmłodszy zwycięzca etapu w historii Rajdu Dakar, czyli Eryk Goczał jadący wspólnie z Hiszpanem Oriolem Meną. Pozostali zawodnicy jego tempo określają wprost słowem - niewiarygodne. Takiego pokazu mocy na Dakarze nie było od bardzo dawna.

- To był przepiękny odcinek specjalny, naprawdę. W pewnym momencie wydawało mi się, że nie da się jechać szybciej, dawaliśmy z siebie wszystko. A wtedy zaczął wyprzedzać mnie mój syn Eryk, a po chwili mój brat Michał. Mieli nieprawdopodobne tempo. Jechaliśmy razem w trzy załogi, ale wtedy Eryk po jednym skoku skrzywił chyba drążek. To, co robił Eryk, jest niewiarygodne. Nie widziałem jeszcze nigdy, aby jakikolwiek kierowca pokonywał dakarowe odcinki w taki sposób. On po prostu frunął po tych szczytach, absolutnie niesamowite - mówił na mecie zwycięzca etapu i dumny ojciec, Marek Goczał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

- To był bardzo fajny odcinek, bardzo mi się podobało. Na 60., albo 70. kilometrze wyprzedził mnie Eryk i od tego momentu jechaliśmy razem. Kiedy wyprzedziliśmy Marka, Eryk złamał drążek sterujący z tyłu i niestety, został na wydmach za nami. Ale naprawdę, jechaliśmy razem niesamowitym tempem. Bardzo mi się podobało, to był świetny etap. Ten wynik zawdzięczam Erykowi, bo robiliśmy dzisiaj razem na tym etapie kosmiczne rzeczy - podkreślił Michał Goczał, drugi na dzisiejszym etapie.

- Te trasy są po prostu niesamowite. To są najlepsze i najpiękniejsze odcinki, jakie kiedykolwiek jechałem w życiu, a ten był ponad nimi - był po prostu najlepszy. Mieliśmy bardzo dobre tempo. Pod koniec spięliśmy się z tatą - miał chyba lepszą linię przejazdu i nasze auto się poddało. Szybko wymieniliśmy drążek, więc strata koniec końców nie jest duża. Ale jeśli chodzi o sam początek, to chyba nie mógłbym sobie wymarzyć lepszego etapu - podsumował Eryk Goczał, który w piątek zachwycił cały dakarowy świat.

W klasyfikacji generalnej kategorii SSV Marek Goczał z Maciejem Martonem awansowali na trzecie miejsce. Minutę za nimi na czwartej pozycji w rajdzie znajdują się Eryk Goczał z Oriolem Meną, zaś szóstą pozycję zajmuje trzecia z załóg Energylandia Rally Team, Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem.

Czytaj także:
Wyciekły szczegóły nowego bolidu Ferrari. Włosi chcą skopiować Red Bulla
Prali brudne pieniądze poprzez sport? Sponsor Verstappena ma problemy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty