Chociaż wiele federacji jednoznacznie potępiło atak Rosji na Ukrainę i wprowadziło zakaz startów dla Rosjan, to FIA zastosowała taryfę ulgową. Od ponad roku kierowcy z kraju Władimira Putina mogą zgłaszać się do rywalizacji pod neutralną flagą. Równocześnie muszą podpisać specjalny dokument o neutralności politycznej. W jego treści można przeczytać, iż sportowiec sprzeciwia się wojnie w Ukrainie i zobowiązuje się do niechwalenia działań rosyjskiej armii.
Spora część Rosjan, która uległa kłamliwej propagandzie Putina, nie chce podpisywać dokumentu FIA. Dla części kierowców jest ona sprzeczna z ich własnymi przekonaniami, bo moskiewski dyktator od miesięcy powtarza absurdalną narrację o ratowaniu Ukraińców. Dla innych podpisanie dokumentu wywołuje obawy o konsekwencje karne, bo Putin przed rokiem uchwalił prawo, które zabrania krytykowania działań wojska i wojny w Ukrainie. Grozi za to nawet 15 lat więzienia.
Wśród sportowców uległych propagandzie jest Siergiej Kariakin. Zwycięzca Rajdu Dakar z 2017 roku już kilka miesięcy temu zapowiadał, że "nie wyrzeknie się Putina". Rosjanin narzeka obecnie na brak startów i liczył, że w tej sytuacji będzie mógł zapełnić kalendarz rajdami terenowymi w Chinach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
- Planów na ten rok mam dużo, ale szkoda, że nie są związane z rajdami. Wprawdzie są mistrzostwa Rosji, ale niektóre terminy zawodów nie współgrają z moimi obowiązkami. Arena międzynarodowa nadal jest dla nas zamknięta. Jedna osoba zasugerowała mi, abym spróbował ścigać się w Chinach - powiedział Kariakin w Match TV.
- Usłyszałem: "Napisz do Chińczyków, są naszymi przyjaciółmi, udział rosyjskich sportowców w ich zawodach wzmocni przyjaźń między narodami, przecież Xi Jinping był ostatnio w Moskwie i mówił, że powinno być więcej wspólnych zawodów sportowych między naszymi krajami". Dlatego napisałem list. W odpowiedzi dostałe, że mam czekać. Minęło kilka tygodni, nadal cisza. Wysłałem kolejne pismo i dopiero po nim dostałem odpowiedź - dodała legenda Dakaru.
Odpowiedź wysłana przez Chińczyków nie zadowoliła Rosjanina. - Napisali: "Chętnie was zobaczymy u siebie, ale musicie podpisać dokument FIA". To pismo, w którym trzeba potępić specjalną operację wojskową (wojnę w Ukrainie - dop. aut.) i postawę naszego kraju. To zakończyło moją korespondencję z Chińczykami. Tak odnoszą się do naszej przyjaźni. Czytanie tego było bardzo krępujące, ale nic mnie już nie zdziwi. Chcę wierzyć, że doszło do jakiegoś nieporozumienia - podsumował Kariakin.
Zdaniem Kariakina, Chińczycy postanowili "grać bezpiecznie", bo rajdowiec zgłosił się do imprez lokalnych, które nie są rozgrywane pod egidą FIA. To jego zdaniem sprawia, że podpisanie dokumentu o neutralności politycznej nie powinno być konieczne.
Bez wątpienia były triumfator Dakaru liczył na cieplejsze przyjęcie przez Chińczyków, biorąc pod uwagę, że Pekin jest jednym z nielicznych państw na arenie międzynarodowej, które nie dystansuje się od Moskwy. Świadczyć może o tym m.in. wizyta Xi Jinpinga w Rosji. Ponadto władze Chin do teraz nie potępiły rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Czytaj także:
- Wypadki warte 2 mln dolarów. To przekreśliło Schumachera
- Dwa nowe wyścigi w F1? Trwają rozmowy