Kolejny wypadek Hołowczyca. Zderzył się z rywalem

Materiały prasowe / Hołowczyc Racing / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc
Materiały prasowe / Hołowczyc Racing / Na zdjęciu: Krzysztof Hołowczyc

Niepokojące informacje docierają z trasy szóstego etapu Rajdu Dakar. Zderzyli się na niej Krzysztof Hołowczyc i Kris Meeke. Załogi kontynuują udział w imprezie, ale przemieszczają się powoli. Skorzystanie z serwisu będzie możliwe dopiero w piątek.

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Hołowczyc nie ma szczęścia w tegorocznym Rajdzie Dakar. Już na drugim etapie 61-latek próbował uniknąć zderzenia z motocyklistą i zjechał z trasy, co skończyło się dla niego uderzeniem w głaz i urwaniem koła. Oprócz potężnych strat czasowych, "Hołek" nabawił się urazu kręgosłupa. Ostatnią noc przespał w kołnierzu ortopedycznym i skarżył się na paraliż prawej ręki.

W czwartek z trasy Dakaru znów dotarły niepokojące informacje na temat olsztynianina. Wynika z nich, że Krzysztof Hołowczyc i Kris Meeke zderzyli się w początkowej fazie rywalizacji. Obaj kierowcy byli w stanie kontynuować jazdę, ale ponieśli spore straty czasowe.

Hołowczyc zameldował się w punkcie kontrolnym na 99. kilometrze. Odcinek pokonał w 3 godziny 38 minut i 47 sekund, co dało mu w tym momencie dopiero 57. pozycję. Najszybszy na tym fragmencie trasy Carlos Sainz potrzebował na przejechanie niespełna 100-kilometrowego odcinka 56 minut i 51 sekund, co pokazuje skalę strat "Hołka".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mane poślubił 18-latkę. Od dawna ją "wspierał"

Kierowca w barwach AzotoPower dotarł na 145. kilometr trasy (4 godziny 31 minut i 6 sekund, 55. miejsce), a także na późniejszy punkt kontrolny (5 godziny 25 minut, 53. miejsce).

Problem "Hołka" polega na tym, że na czwartek i piątek przewidziano dwudniowy etap o łącznej długości 781 kilometrów. Załogi muszą przenocować w wyznaczonym punkcie na trasie na środku pustyni Empty Quarter. Nie mają tym samym dostępu do serwisu i nie mogą wykonać poważniejszych napraw w swoich samochodach.

Czwartkowy etap Dakar okazał się też fatalny w skutkach dla Yazeeda Al-Rajhiego. Reprezentant gospodarzy i dotychczasowy lider klasyfikacji samochodów miał wypadek, po którym musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Toyota prowadzona przez Saudyjczyka dachowała na jednej z wydm. Oznacza to dla niego koniec marzeń o premierowej wygranej w Dakarze.

Czytaj także:
- Ciąg dalszy rewolucji w zespole F1. Szef odszedł po latach
- Najbardziej rozchwytywany kierowca w F1. Zerwie kontrakt?

Komentarze (0)