To jednak wciąż nie jest wiele, w perspektywie zbliżających się trzech niezwykle wymagających odcinków specjalnych na piaskach Atakamy.
- Nigdy wcześniej nie byliśmy w sytuacji, żeby na tym etapie rajdu trzech czołowych zawodników dzieliło tylko 45 minut. Zawsze lider miał już około dwóch, trzech godzin przewagi i trudno było o jakąś zmianę. Teraz każda usterka, awaria, poważniejsza pomyłka nawigacyjna może przewrócić klasyfikację do góry nogami. Trzeba więc być bardzo skupionym do samego końca zmagań, zwłaszcza że przed nami bardzo długie etapy. Wiadomości są więc dobre, bo po raz pierwszy od lat rajd może się rozstrzygać na ostatnich kilometrach - mówił pełen optymizmu Rafał Sonik.
Na trasie 8. etapu kapitan Poland National Team ponownie stracił kilkanaście minut do rywali z powodu słabszego quada. Znaczne wysokości nie sprzyjały jego silnikowi, który na długich prostych nie pozwalał rozwijać odpowiednich prędkości, przez co cały czas pozostawał ok. 15 km/godz. wolniejszy niż konkurencja.
- Cały czas jechałem w kurzu i niesamowicie się frustrowałem. Na tej wysokości wszyscy są albo zdekoncentrowani, albo podenerwowani. Dla mnie to nawet dobrze, bo jak się wkurzę, to lepiej jeżdżę, więc jest szansa, że dobrze pojadę kolejne odcinki.
Dakar jest jak mecz i może się rozstrzygnąć nawet na ostatni etapie, ale wygląda na to, że dużo odpowiedzi poznamy właśnie na najbliższych trzech, może czterech oesach - zakończył quadowiec.