We wtorek za kierownicą usiadł Jarosław Kazberuk, który ma doświadczenie w jeździe po wydmach i jak sam wielokrotnie podkreślał, sprawia mu to przyjemność. - Lubię jeździć po piachu i zawsze, czy to w samochodzie, czy ciężarówce udaje mi się na tych wydmowych oesach odrabiać sporo czasu do rywali. Dziś było podobnie. Jechaliśmy płynnie i sprawnie. Dopiero na 10 km od drugim punktem kontrolnym pokonał nas upał…
[ad=rectangle]
- Mieliśmy dość poważny problem z silnikiem, który wciąż jest w fazie testów - kontynuował opowieść Robin Szustkowski. - Dla samochodu był to potężny sprawdzian, ponieważ na zewnątrz było dziś 50 stopni Celsjusza. Przy przeciążeniach, które wywołało pokonywania ogromnych gór piachu, w pewnym momencie musieliśmy stanąć, wejść pod maskę i zająć się naprawą. Mistrz i uczeń spędzili w piekle cztery godziny, ale finał był szczęśliwy: w ekstremalnych warunkach wymienili rozrusznik, opanowali wyciek paliwa, odpalili i ruszyliśmy w stronę mety - dodał.
Duet Szkoły Mistrzów Lotto stracił co prawda sporo czasu do rywali, ale zachował 5. miejsce w klasie samochodów seryjnych (T2) w "generalce" rajdu. - Dla nas najważniejsze jest to, że ten samochód ma ogromny potencjał. Widzimy jakie ma możliwości, a fakt, że wymaga jeszcze poprawek i pracy mechaników to coś zupełnie naturalnego przy nowych konstrukcjach - tłumaczył Kazberuk. - Dojeżdżamy i startujemy każdego kolejnego dnia. Na tym etapie naszych prac nad Raptorem nie może być nic lepszego - zakończył Robin Szustkowski.
Rajdowcy Lotto Team po powrocie na biwak przekazali wszystkie uwagi zespołowi technicznemu i udali się na zasłużony odpoczynek. Dla mechaników noc będzie jednak bardzo pracowita, bo w środę rano Ford Raptor musi być gotowy do pokonania kolejnych 258 km przez serce arabskiej pustyni.