Pierwsze 330 km zmagań na Saharze prowadziło głównie po kamieniach i skałach. - To było dla nas bardzo trudne, bo w takim terenie łatwo o błąd. Startowałem jako pierwszy quadowiec i musiałem wyprzedzać kolejnych motocyklistów w kurzu, co zawsze stwarza niebezpieczeństwo. Tutaj liczyło się doświadczenie - przyznał na mecie Rafał Sonik.
Już na pierwszym fragmencie oesu, krakowianina dogonił Sebastien Souday, który cztery miesiące temu twardo walczył z nim o zwycięstwo w Rajdzie Sardynii. - Francuz wyprzedził mnie w miejscu, w którym absolutnie nie powinien tego robić, ale zdążyłem się już nauczyć, że jego często ponosi fantazja. Kilka kilometrów dalej już stał, próbując ratować swój uszkodzony quad… Na tak zdradliwej nawierzchni nie można forsować tempa - tłumaczył "SuperSonik".
Mimo ostrożności, zwycięzca Dakaru jechał z prędkością, której nie byli w stanie utrzymać pozostali konkurenci. Pokonując etap z czasem 4:50.59 rozpoczął Rajd Maroka od zwycięstwa. Kolejny na mecie Hiszpan Eduardo Marcos Echaniz dotarł niemal dwie i pół godziny później…
W tym roku w Maroku startuje prawdziwa śmietanka kierowców samochodów. Rafał Sonik przyznał, że jazda w takim towarzystwie to ogromna przyjemność. - Wystarczy popatrzeć na nazwiska na liście startowej: Al-Attiyah, Sainz, Loeb, Hirvonen, de Villiers, Wasiliew. To mistrzowie kierownicy. Pod koniec oesu zaczęli nas wyprzedzać i było widać, że to grupa prawdziwych asów. Oni po prostu pożerają pustynię - komentował quadowiec.
Starty Rafała Sonika wspiera PKN ORLEN.
Wyniki I etapu:
1. Rafał Sonik (POL) 4:50.59
2. Eduardo Marcos Echaniz (ESP) + 2:19.37
3. Cavadonga Fernandez Suarez (ESP) 2:19.39