Kuba Piątek: To dopiero początek, liczę, że będzie jeszcze lepiej

Materiały prasowe
Materiały prasowe

Zawodników ORLEN Team nie ominęły w poniedziałek na trasie drobne przygody, ale szczęśliwie wszyscy dotarli na metę bez problemów. Najszczęśliwszym zawodnikiem jedynego polskiego teamu na Dakarze na mecie 2. etapu był Kuba Piątek.

Polski motocyklista po problemach technicznych na prologu, zanotował awans w generalce ze 125. na 39. miejsce i zapewnia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Musiałem odrobić to, co straciłem na prologu. Udało mi się, jestem zadowolony. To dopiero początek, liczę, że będzie jeszcze lepiej. Zrobię co w mojej mocy. Jeśli wtorkowy odcinek mi przypasuje to będzie dobrze - powiedział Kuba Piątek, motocyklista ORLEN Team.

Pogoda wciąż nie oszczędza rajdowców. Po odwołaniu prologu, drugi etap Dakaru został skrócony. Organizatorzy na bieżąco śledzą prognozy pogody. - Jest ciepło, nawet gorąco i nic nie zapowiada, żeby to się miało zmienić. Ale wtorek jedziemy do Jujuy, gdzie z kolei według organizatorów może padać - powiedział Kuba Piątek.

Adam Małysz i Kuba Przygoński jadą łeb w łeb. Na mecie dzisiejszego odcinka Adam wraz z pilotem Xavierem Panserim zameldował się na 15. miejscu, zaś Kuba z Andreiem Rudnitskim - na 17., z zaledwie 20-sekundową stratą do kolegi z ORLEN Teamu. Dokładnie tyle dzieli ich w generalce - tam zajmują odpowiednio 15. i 16. miejsce.

- Na początku odcinka trudno mi było złapać dobre tempo. Często były ograniczenia prędkości, więc zwalnialiśmy i musiałem potem szukać rytmu na nowo. Wielu kierowców miało dziś kłopoty – pomagaliśmy wyciągać z głębokiego błota Terranovę, a potem Naniego Romę. Na koniec z kolei jechaliśmy w chmurze kurzu za Christianem Lavieille, który nie chciał dać się wyprzedzić. Tuż przed metą wypadliśmy z drogi w krzaki, ale na szczęście nic się nie stało i mogliśmy kontynuować jazdę - powiedział Adam Małysz.

Nieco za nimi po drugim etapie tegorocznego Dakaru uplasowała się załoga Marek Dąbrowski - Jacek Czachor. Choć startowali z piątej pozycji, na mecie zajęli 24 miejsce. Tę pozycję zajmują też w generalce.

- Jechaliśmy jako piąte auto, a później czwarte. Było trochę ślisko i musieliśmy uważać, żeby nie wypaść z drogi, ale jechaliśmy dość dobrym tempem. Później przestała nam działać klimatyzacja, a dziś było bardzo gorąco, więc ciężko się jechało. Do tego złapaliśmy kapcia i trochę straciliśmy. Na szczęście nie ma dużych różnic czasowych. We wtorek będziemy jechać swoim tempem. Chciałbym jechać w pierwszej dwudziestce - powiedział Marek Dąbrowski.

Na trzecim etapie Dakaru zawodników czeka 663-kilometrowa przeprawa z Termas de Río Hondo do Jujuy, z czego niecała połowa (314 km) to odcinek specjalny. - Na początku trasa ma być zniszczona, do tego fesz-fesz. Zobaczymy, ile będzie błota. Trasy są zniszczone przez wodę, po ostatnich deszczach to nie jest łatwy moment do ścigania - powiedział Marek Dąbrowski.

Komentarze (0)