- Półmetek Dakaru to moment, w którym można zacząć układać strategię. Teraz mamy wystarczająco dużo informacji, żeby to zrobić. Widzimy, jak nam poszło w pierwszej części rajdu, jakie są nasze mocne strony, gdzie popełniliśmy błędy. Tym samym widzimy, jak jadą nasi konkurenci. W pierwszej dwudziestce aż tłoczno od wybitnych nazwisk i załóg, mających doskonałe zaplecze techniczne i możliwości. Czy nas to zniechęca? Oczywiście, że nie. Teraz naszym celem jest robić jak najmniej błędów. Szybkości nam nie brakuje - mówi Benediktas Vanagas, litewski kierowca rajdowy, zwycięzca ubiegłego Rajdu Dakar w kategorii zespołów prywatnych.
Załoga Vanagas - Rozwadowski wystartowała 2 stycznia w argentyńskim Buenos Aires sportową Toyotą Hilux pod numerem startowym 333. Początek rajdu był dla niej niełatwy. W drugim etapie na skutek wypadku został poważnie uszkodzony samochód, ekipa straciła ok. 40 minut czasu. Kolejnego dnia była zmuszona startować z odległej 67. pozycji wraz z wolniejszymi uczestnikami, a do tego w strasznej ulewie z ręcznie sterowaną wycieraczką.
- Dakar to długi rajd. Wstaniemy na nogi - ze spokojem mówił Vanagas. Na kolejnych odcinkach ekipa jechała szybko i utrzymywała równe tempo. Chociaż nie zabrakło przygód (jazda bez wspomagania kierownicy, jeden etap pokonany tylko z tylnym napędem), jednak szybko udało się nadrobić straty. - Kiedy straciliśmy wspomaganie kierownicy, Benediktas jakimiś nadludzkimi siłami doprowadził Toyotę w jednym kawałku do mety, co oczywiście spowodowało duże straty czasowe. Po mecie był tak wyczerpany, że na dojazdówce musieliśmy we dwóch kręcić kierownicą i ledwo dawaliśmy radę. Ale motywacja czyni cuda! - opowiada Sebastian Rozwadowski.
Na drodze siódmego etapu rajdu Dakar litewsko-polska załoga wyciągnęła pomocną dłoń do ekipy Adama Małysza, która wyjechała z drogi i utknęła na polach zdradzieckiego piasku fesz-fesz. - W pierwszej części odcinka zobaczyliśmy auto Adama Małysza, który wypadł z drogi i ugrzązł w piasku. Sebastian już miał przygotowaną linę i bez wahania zatrzymaliśmy się, żeby kolegom pomóc. Zjechaliśmy z drogi i sami utknęliśmy w piasku. Zanim się wydostaliśmy, straciliśmy około 6 min. Szkoda, że próba była nieskuteczna - mówił Vanagas.
Dla Vanagasa tegoroczny Rajd Dakar jest czwartym z rzędu, ma on za sobą trzy finisze. Dla Rozwadowskiego to debiut: - Połowa tegorocznego Dakaru za nami. Jak twierdzi dyrektor sportowy Rajdu Dakaru Marc Coma to była zdecydowanie łatwiejsza połowa. Prawdziwy Dakar ma się rozpocząć od poniedziałku. W sumie, jako debiutant, a wręcz żółtodziób tutaj, mogę stwierdzić, że dotychczasowe odcinki nie były jakoś ekstremalnie skomplikowane. Nie znaczy to, że były łatwe - widać to nawet po naszych przygodach. Sądziłem jednak, że będzie trudniej. Jednak od poniedziałku zaczyna się pustynia, a ja z nią za wiele styczności nie miałem. No, ale zobaczymy.